Absolute Batman #8 (Opinia, opis)

Niezła była walka Absolute Batmana z Absolute Mr. Freeze!

Opinia komiksu

W zeszłym tygodniu dobiegła końca krótka, ale intensywna dwuczęściowa historia „Absolute Zero” (Absolute Batman” #7–8). Victor Fries Jr., kontynuując badania kriogeniczne swoich rodziców, nieświadomie uwzględnia w eksperymencie starożytną bakterię o pasożytniczych właściwościach. I tak jego naukowa ambicja krzyżuje się z krucjatą Batmana, który współpracują z Alfredem chce zastopować ambicje Friesa.

Opis komiksu

Zaskakująco mocny dreszczowiec, który idealnie łączy elementy horroru z przejmującą opowieścią o potworze. Nick Dragotta daje prawdziwy popis warsztatu wizualizując wizję Snydera, rysunki są gęste od atmosfery, pełne brudu i niepokoju, a kolorysta Vicent fenomenalnie dobiera tonację barw, podbijając emocje sceny po scenie. Wizerunek Mr. Freeze’a może budzić kontrowersje, bo znacząco odbiega od znanego kanonu, ale w kontekście tej historii zyskuje sens i dodatkową warstwę grozy. Zresztą, jego nowe „formy” to istna galeria koszmarów, co było zaskakujące na swój sposób (I POTWORNE!)

Scott Snyder po raz kolejny udowadnia, że potrafi opowiedzieć zamkniętą historię w skondensowanej formie. Mimo tylko dwóch zeszytów, narracja jest perfekcyjnie rozłożona: mocne otwarcie, płynne budowanie napięcia, porządnie poprowadzona akcja i satysfakcjonujące rozwinięcie postaci Victora – jego relacja z rodzicami, ukazana w retrospekcjach, dodaje dramatyzmu i głębi, podkreślając, że za potworem kryje się osobista tragedia.

Starcie Batmana z Freezem ma prawdziwy ciężar i siłę. To nie widowiskowa bijatyka, a wyniszczająca walka o przetrwanie – walenie ogniem po twarzy, krew od ostrych pazurów potworów wychodowanych przez Firesa. Batman jest tu postawiony pod ścianą – osłabiony, zaskoczony i zmuszony do improwizacji. I choć pojawia się tu moment, który trochę mnie wybija (ucieczka z pułapki dzięki nagłemu przypływowi siły fizycznej wypada mało wiarygodnie) to jednak reszta historii nadrabia z nawiązką. Gdyby nie ten jeden „power-up”, byłoby idealnie.

Otwarte zakończenie to kolejny atut przebiegu starcia. Nie zamyka ono historii definitywnie, lecz pozostawia w poczuciu niepokoju, umacnia kiepskie usytuowanie Nietoperza i przewagę Friesa (w końcu Batman nie jest niezwyciężonym zawadiaką na każdy problem z Gotham, ucieczka nie jest głupim pomysłem).