Batman Detective Comics. Gothamski Nokturn: Akt II. Tom 3 (Opinia)
Trzeci tom „Gothamski Nokturn”? Akcja wreszcie przyspiesza
Trzeci tom „Detective Comics” Rama V to wyraźna zmiana tempa. Po długim budowaniu atmosfery i intryg w poprzednich odsłonach, teraz otrzymujemy bezpośrednią konfrontację Batmana i jego sojuszników z rodziną Orghamów. Akcja wkracza na ulice Gotham i razem z nią piekło, które są w stanie rozpętać nowi złoczyńcy. I co najgorsze: robią to tak, by cień sprawiedliwości nawet ich nie musnął.
To tom zdecydowanie bardziej dynamiczny. Każda postać z „rodziny Batmana” dostaje własne zadanie, z którym mierzy się błyskawicznie. Sam ten podział ma znaczenie, bo pokazuje, jak rozległe i precyzyjne są działania Orghamów. Sceny akcji nie są tu tylko ozdobą, ale narzędziem narracyjnym, pogłębiającym obraz chaosu i skali zagrożenia. Jednym z najmocniejszych elementów tomu jest sytuacja, w której Batman pod wpływem tajemniczej substancji zaczyna tracić kontrolę. To moment „przełomowy”. Jego przeciwnicy zyskują przewagę, a my dostajemy dość śmiały, ale klasyczny motyw: bohater mierzy się nie tylko z wrogiem, ale i z własnymi demonami.
I właśnie tu pojawia się problem. Wątek psychologiczny, choć prowadzony z rozmachem i dbałością o szczegóły, nie wnosi nic nowego do portretu Batmana. Mamy znów powracające lęki, traumy, duchy przeszłości. Motywy dobrze znane i w tym konkretnym wydaniu nieodkrywcze. To sprawia, że nawet momenty napięcia emocjonalnego tracą na świeżości, a introspekcja bohatera bardziej przypomina powtórkę niż rozwój co nudzi podczas czytania.
Na szczęście to, czego nie wnosi nowego Batman, nadrabia historia rodziny Orghamów. Retrospekcje okazują się jednym z najmocniejszych punktów tomu. Dostajemy pełniejsze tło tej rodziny: ich dawną pozycję, konflikty z ikonami uniwersum DC, źródła mocy i kodeks, który kieruje ich działaniami. To nie są postacie, którym kibicuję (nie wzbudzają we mnie sympatii od początku), ale nie sposób odmówić im głębi i konsekwencji. Dzięki retrospekcjom ich działania zyskują sens, postacie mają tło, a decyzje podejmowane w teraźniejszości są dobrze umotywowane. To sprawia, że Orghamowie stają się antagonistami z krwi i kości, a nie jedynie pretekstem do kolejnej bijatyki. Co więcej, ich działania w tym tomie zaczynają tworzyć groźną, niemal polityczną sieć wpływów, wykorzystując media, społeczne niepokoje i dezinformację. To wątek, który ma potencjał.
Warstwa graficzna nadal trzyma bardzo wysoki poziom. Rysunki są realistyczne, świetnie oddają stany psychiczne i fizyczne postaci. Zachowana jest dynamika, proporcje są nienaganne, a mroczna paleta barw idealnie współgra z tonem opowieści. Widać tu kontynuację estetyki poprzednich tomów, ale z drobnymi akcentami, które podkreślają rosnące napięcie i narastający chaos.
Dziękuję Egmont za komiks! Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.


