WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (2025) TOM 1 (Opinia)
Pierwszy tom „Wojowniczych Żółwi Ninja” Jasona Aarona? Mocne otwarcie bez taryfy ulgowej!
Nowa seria „Wojownicze Żółwie Ninja” Jasona Aarona to świeże podejście do kultowych bohaterów, na których się wychowałem. Wystartowała w USA rok temu i już od pierwszych stron daje do zrozumienia, że nie będzie to lekka przygoda. To opowieść o rozbitej rodzinie. Każdy z Żółwi poszedł w swoją stronę, a ich relacje praktycznie nie istnieją. Jednemu życie się układa, drugi zmaga się z koszmarem codzienności. Jednak to wszystko schodzi na dalszy plan, gdy w ich mieście pojawia się nowe/stare zagrożenie, które bierze Żółwie na celownik. Rodzina musi przezwyciężyć własne urazy i zjednoczyć się, by pokazać wrogowi, gdzie jego miejsce.
Aaron nie tworzy laurki dla moich bohaterów dzieciństwa. Wręcz przeciwnie. To mroczna, momentami wręcz posępna historia o bohaterach, którym życie dało po dupie. Już na początku widzimy, że jeden z Żółwi traci karierę, inny walczy na śmierć i życie na podziemnej arenie, a kolejny popada w obłęd i wygląda jak cień samego siebie. Mocne, poruszające obrazy, momentami wręcz obrzydzające, które potrafią wstrząsnąć i wywrócić myślenie do góry nogami. Aaron nie boi się przekraczać granic np. bardzo sugestywnie przedstawia stan psychiczny jednego z Żółwi wywołując skrajne emocje – od wzruszenia widząc jak bardzo leży psychika żółwia, po śmiech reakcjami jego braci. Autor głęboko wchodzi w psychikę postaci, a ich emocjonalne stany wpływają bezpośrednio na relacje np. są skłóceni, nieskuteczni nawet w prostych działaniach, pełni frustracji. Jedyne, czego brakuje, to pełne wyjaśnienie, co właściwie doprowadziło do rozpadu tej rodziny. Brak informacji powoduje, że sedno sprawy umyka, nie czuję tego konfliktu, ale wierzę, że dowiem się tego w kolejnym tomie (oby!).
Główny konflikt wciąga. Aaron sięga po znanych przeciwników, a nowe postaci wprowadzają typowe wątki, takie jak problemy z relacjami rówieśniczymi. Choć nie są one szczególnie oryginalne, wręcz monotonne w popkulturze, to zostały zrealizowane solidnie i bronią się poprzez swoje działania. Przeciwnicy nie bawią się w subtelności. Ba! Atakują szybko, brutalnie i bez litości. Krew się leje, trup ściele się gęsto, a Żółwie dostają porządny wycisk. W miarę rozwoju akcji fabuła staje się coraz bardziej złożona, a pojawiający się bohaterowie rodzą pytania – kto tu naprawdę pociąga za sznurki? Każda z postaci ma potencjał, by stać się poważnym zagrożeniem dla podzielonego rodzeństwa. Dynamikę dodatkowo pogłębia obecność mieszkańców i mediów, które są wykorzystywane przez wrogów do manipulowania opinią publiczną. Bardzo lubię takie zabiegi. W dobrych rękach (a tu są naprawdę dobrze użyte) potrafią kompletnie odmienić znaczenie pozornie oczywistych scen i wpływają na nieprzewidywalność decyzji bohaterów.
Od strony graficznej mam mieszane uczucia. Aaron współpracuje z sześcioma rysownikami, z których każdy odpowiada za inną część historii. Artyści dają z siebie wszystko. Mamy zarówno realistyczne kadry z (aż za bardzo) intensywnym wykorzystaniem świateł dla efektu „wow”, jak i bardziej kreskówkowe ujęcia. Styl każdego rysownika dobrze współgra z klimatem konkretnego fragmentu, ale.. jako całość album traci spójność. Nie jestem fanem takiego podejścia. Wolę jednolitą szatę graficzną, która pomaga mi w pełni wczuć się w opowieść. Tutaj otrzymujemy coś na kształt wizualnej mieszanki wedlowskiej.
Dziękuję Nagle Comics za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.


