Bohaterowie i Złoczyńcy DC tom 6: Flash Odrodzenie

Pierwszy nie powielony komiks w „DC Bohaterowie i Złoczyńcy” od Hachette. I to z moim ulubionym bohaterem tegoż wydawnictwa – Flashem. Sentymentalna pozycja, ponieważ jest to mój pierwszy świadomie przeczytany komiks z Flashem w roli głównej. Mowa o zagranicznym wydaniu. Dobra, koniec przeciągania. Kilka słów o 6 komiksie kolekcji DC!

Barry Allen powraca po 20 latach nieobecności! Jego ofiara w „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach” nie poszła na marne. Wydawnictwo wykorzystało punkt, żeby wprowadzić większą zmianę w swoim świecie, zastępując „głównego” Flasha Wallym. Lata minęły i postanowiono przywrócić status głównego Flasha. Stary, dobry Barry wrócił, a wraz z nim ikoniczny przeciwnik – Reverse Flash. Nie ma czasu na chwile świętowania, ponieważ cały czas się coś dzieje. Przed Barrym sporo akcji, nim ten będzie mógł zdjąć buty, rozgościć się w sofie i wypić zimnego browarka z lodówki.

Nie mogłem się doczekać, żeby po 7 latach od startu swojej pasji, sięgnąć po polskie wydanie jednego z pierwszych komiksów, które czytałem jako świadomy czytelnik (a nie z przypadku). Wtedy się jarałem, teraz tak samo. Historia jest emocjonująca, a powrót Barry’ego pełen wrażeń. Johns umieścił w 6 numerach najważniejsze składowe świata Barry’ego, czyniąc pozycję dobrą dla czytelników, którzy chcą od czegoś zacząć poznawać szkarłatnego speedstera. Mamy na nowo zdefiniowaną genezę, zgłębienie sprawy ojca Barry’ego. Pojawia się ikoniczny przeciwnik, na bocznych kartach przewijają się inni popularni złoczyńcy, którzy łasą się na powrót bohatera (Hachette, proszę, wydajcie kontynuację!). Nie zabrakło miejsca dla reprezentantów tzw. Flash Family. Ah, zapomniałbym, John eksploruje źródło mocy Barry’ego i reszty speedsterów. Jak sami widzicie – jest wszystko, co tworzy świat Flasha. Fajna ściągawka w jednym miejscu, zachęcająca do dalszego szukania wiedzy na własną rękę. Martwię się, że Johns trochę za dużo upchnął w jednym miejscu, co może przytłoczyć czytelnika. Wątki są dobrze opowiedziane, przede wszystkim spójnie. Nic nie wymaga dodatkowego wyjaśniania, tylko że sporo tego jest. Treść może przerazić jak na pierwszy raz.

Fabularnie broni się komiks. Powrocie Barry’ego towarzyszą specyficzne warunki, obce speedsterom. Ginie istotna postać związana ze Speed Force, co bezpośrednio wpływa na moce Barry’ego. Drożenie sprawy doprowadza ich do odpowiedzialnego złego, którego motywacje sięgają dalej, chcąc głównego bohaterowi mocniej zajść za skórę. Akcja praktycznie od samego początku narzuca szybkie tempo i jest ono utrzymane do samego końca. John nie gubi się tempem, sprawnie operując wątkami, łącząc jedno z drugim, po drodze przemycają małe smaczki odgrywające symboliczne znaczenie w późniejszej fazie. Choć dzieje się mnóstwo, Barry co chwile ma przerąbane, nie gra to mocno na emocjach. Raczej nikt nie powinien nastawiać się na tragizmy w życiu gościa, który dopiero co wrócił po 20 latach nieobecności z hasłem w tle „wraca TEN Flash, pokażemy Wam dlaczego to on jest najważniejszy” – no nie brzmi to jak hasło, gdzie chcą przywrócić kogoś, żeby od razu ściąć go z nóg.

Z wiekiem lubię wyłapywać fabularne wątki, do których mogą sobie pokąsać. W „Odrodzenie” znalazłem jeden. Otóż Barry był nieobecny w komiksowym świecie przez lata. Komiks otwiera huczna zapowiedź jego powrotu. Wszyscy cieszą się, że Barry wraca, mało co się nie posikają z tej radości. Skąd tylko wszyscy wiedzą, że Barry rzeczywiście wraca, skoro go nie było? Czytelnik nie znajdzie odpowiedzi na to pytanie.

Historię zamyka „The Flash Secret Files and Origins 2010 #1”. Idealne zwieńczenie akcji, dającej wytchnienie głównego bohaterowi. Dobry deser do smacznego obiadu.

Rysunki, jak i okładki do numerów 1-6 „Flash Odrodzenie”, stworzył Ethan Van Sciver. Świetny wybór. Ethan poradził sobie z błyskawicznym światem speedstera, co chwilę dostarczając zjawiskowe szkice. Nie liczni artyści radzą sobie z uchwyceniem tego czegoś w energii Flasha, a tu stuknęło. Żywa kolorystyka w wykonaniu Sinclaira i Millera tylko dodała oliwy do kotła zajebistości. Świetna robota.

Tradycyjnie obfita ilość informacji w materiałach dodatkowych. Dowiecie się z nich więcej o statusie Flasha w tamtym okresie wydawniczym, poznacie kulisy prac za omówionym projektem. Materiały dodatkowe kończy FAQ – odpowiedzi na konkretne, ważne pytania.

„Flash Odrodzenie” jest tą pozycją, którą powinniście posiadać w domowej kolekcji. Świetne czytadło z Barrym u biegu, które przemknie Wam tak szybko, jak biega Flasha (no może ciut wolniej). Na polskim rynku wydawczym brakuje tak dobrych komiksów z Flashem, dlatego bez zastanowienia nie czekajcie, tylko lećcie do kiosków w przyszłą środę. Nie pożałujecie. U mnie Odrodzenie zajmuje honorowe miejsce.

Dziękujemy Hachette za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Więcej informacji o kolekcji znajdziecie na ich oficjalnej stronie.