Multiversity: Harley Screws Up the DCU #1
Multiwersum kolejny raz zagrożone? Nie tym razem, ale pewną wariację historii otrzymaliśmy w serii „Multiversity: Harley Screws Up the DCU”, która miała premierę w zeszłym tygodniu. Serii trzymanej w tajemnicy, jeśli chodzi o główny motyw sprawczy. Streszczenie i wrażenia w dalszej części.
Streszczenie komiksu:
Harley powróciła do swojego gangu Harley’ek. Czekał tam na nią tajemniczy prezent – urządzenie do podróży w czasie. Harley bez chwili namysłu weszła do machiny i odpaliła ją. Urządzenie przeniosło Harley do nowej linii czasowej zdominowanej przez Starro – kosmicznej rozgwieździe udało się przejąć ludzkość. Jak do tego doszło? Odpowiedź pada z ust tajemniczej osoby ratującej Harley przed setkami ludzi kontrolowanych przez Starro. Tajemniczą personą jest inna wersja Harley twierdząca, że NASZA Harley swoimi podróżami usunęła superbohaterów z właściwej linii czasowej. Tym samym ziemia straciła swoich obrońców, więc Starro miał inwazję z górki. Harley nie pamięta, aby coś takiego zrobiła. Teraz jest to i tak najmniejszy problem.
Wrażenia z komiksu:
Mój entuzjazm ostudziło pojawienie się gangu Harley’ek. Nie lubię tego konceptu, ponieważ na myśl przywodzi mi okres New52, gdzie wydawnictwo miało ogromne parcie, żeby uczynić z Harley drugą Deadpool.
Historia nabrała ciekawego kierunku, kiedy główna bohaterka dotarła na ziemię zdominowaną przez Starro. Zostało wytłumaczone to w przemyślany sposób, acz pokręcony. Pomysł na zasadzie „what if” trafił do mnie przez zwykły brak takich treści w mainstreamie. Lubię motyw podróży w czasie, wpływ błahych czynności na historię/przyszłość i tu widać, że twórcy będą bawili się klasycznymi motywami – na końcu #1 zasugerowano chęć wpływu na genezę „Crisis on Infinite Earths”, mają moją uwagę.


