Authority tomy 1-2

Authority jest jednym z pierwszych projektów filmowych jakie ogłoszono w ujęciu 10letniego planu DC Studios. Grupa, która jeszcze parę dni temu była mi zupełnie obca. To i owo słyszałem o nich, ale nigdy w szerszym spektrum. Dopiero teraz nadrobiłem zaległości i muszę przyznać, że było warto.

W Polsce ukazały się dwa opasłe tomiszcza. Pierwszy komiks liczy sobie około 360 stron i odpowiada za niego dwójka utalentowanych ludzi, których możecie kojarzyć z dobrze przyjętego przeze mnie „Grób Batmana”: Warren Ellis i Brian Hitch. Album zbiera pierwsze dwanaście zeszytów z przełomu XX/XXI, gdzie tytułowa ekipa zadebiutowała. Okoliczności nie były sprzyjające, ponieważ do aktywności nakłonił ich Gamora ścierający Moskę z powierzchni ziemi, potem obierając inne kraje do ataku. Prócz tej historii pojawiły się jeszcze 3 wątki bazujące na dość klasycznych wyzwaniach dla superbohaterszczyzny: walka z oprawcami z kosmosu lub alternatywnych światów.

Rozrywkowo podobał mi się „Authority. Tom pierwszy„. Krótkie, nierozbudowane wątki nastawione na rozdmuchaną akcję, gdzie nasi bohaterowie prezentowali szerokie zastosowanie ich mocy. Wyzwania podkreślające, że mamy do czynienia z drużyną prawdziwego zdarzenia, a nie przypadkowymi narwańcami, którym jedno w głowie. Nie udało by się to osiągnąć bez dobrego podkreślenia roli liderki – Jenny Sparks wypadła przekonująco w tej roli emanując autorytetem oraz ogarnianiem zgrai charakternych postaci.

Nie mogło jednak być zbyt pięknie. Scenariusz nie poświęcił wyzwaniom więcej treści, żeby jakkolwiek rozbudować te historie czy wyróżnić je w gatunku. Bohaterom poświęcono zbyt mało przestrzeni, żeby powiedzieć nam o nich coś więcej – najwięcej poświęcono czasu Jenny Sparks, co odbiło się na Midnighterze, Apollo czy Swift, którzy nie są bliżsi po lekturze. Najbardziej bolało mnie zatracenie wątku moralności, która jest istotna w przypadku tej ekipy. Mówimy o czynniki wyróżniającą Authority od Ligi Sprawiedliwości, Avengers czy szerszej maści innych. Obserwujemy zachowania, które mogą rzutować na śmiertelność niewinnych – tylko ani razu nie pojawiły się rozmowy o postępowaniu bohaterów, komentarze społeczne, brutalniejsze ujęcia, żebyśmy mieli przekonująco odczuć inny charakter ekipy.

Drugi tom z 2021 roku jest bardziej opasłą lekturą. Około 500 stron historii stworzonych przez zróżnicowane grono scenarzystów. Główne scenariusze napisali Mark Millar i Paul Jenkins – świetny wybór, ponieważ obydwoje czują temat i potrafili wyciągnąć potencjał tam, gdzie pierwszy tom tego nie zrobił. Już na pierwszych stronach obserwujemy ekipą wtrącającą się w polityczne sprawy kraju łamiącego prawa ludzi – w brutalny sposób dają przekaz, że tak nie wolno traktować społeczeństwa, co wywołuje nastroje międzynarodowe, a media trąbią na ich temat. Następstwa wypełniły przestrzeń wyróżniającą ekipą od innych, skłaniając do przemyśleń o sposobie ich postępowania. Był to też udany punkt wyjściowy do ostatniej historii, w której niezadowolone głowy G7 sfinansowały metodę, żeby pokazać Authority gdzie pieprz rośnie.

W „Authority. Tom drugi” jest mniej generycznego podejścia do tematu. Authority ma na swojej drodze zagrożenia, tylko czuć tu więcej innowacyjności niż robił to Ellis u siebie. Najlepiej udowadnia to druga trzecia historia, gdzie ekipa stawia czoła kataklizmom przyrodniczym o zaskakującym źródle, jeszcze bardziej szokującym sposobie rozwiązania prowadzącym do dość niebezpiecznych następstwa.

Skąd taka grubość 2 tomu? Poza Millarem i Jenkinsem mamy kilka jednozeszytowych historii od wspierających scenarzystów. Są to zapychaczowe historie (fillery) poświęcone wybranych bohaterom np. Mechanik tęskniąca za tradycyjnym seksem czy Jack skakający po miastach czerpiąc z tego niesamowitą radochę – naiwnie brzmiące historie, które bardzo dużo opowiadają nam o bohaterach pokazując, że pod płachtą superbohaterską kryją się zwykłe osoby, wielce nie różniące się od nas przyjemnościami czy pragnieniami.

Obydwa komiksy ukazały się w ramach „DC Deluxe”. W praktyce oznacza to, że mamy komiksy ciut większego formatu od tradycyjnego z twardą oprawą i kiepską obluwą – papierowa, cienka obluwa, którą łatwo rozerwać, a pod nią kryje się zwykła, czarna twarda oprawa przypominająca pracę licencjacką. Każdy komiks posiada kilkanaście stron materiałów dodatkowych składających się z kilku alternatywnych okładek, szkiców oraz scenariuszy do wybranych historii.

Podobało mi się pierwsze doświadczenie z „Authority”. Bardzo polubiłem się z drużyną szczególnie po drugim albumie, który uważam za świetny. Przy pierwszym nie bawiłem się wcale gorzej, ale spokojnie przy nim mogę posłużyć się stwierdzeniem „to jeden komiks z wielu superbohaterskich”. Dobrym ruchem było wydanie ich u nas, a przystępne ceny egzemplarzy tylko zachęcającą do kupna – 90zł za pierwszy tom na Taniaksiazka.pl, 108zł za drugi w tym samym miejscu. Wręcz powiem, że to bardzo atrakcyjna cena w stosunku do ilości i jakości porównując z cenami bardziej nowocześniejszych pozycji.

Dziękuję Taniaksiazka.pl za przekazanie egzemplarzy do recenzji. Sklep nie miał wpływu na recenzję.