The Flash #794
Irey, córka Wally’ego, otrzymała oficjalny pseudonim, a wojna pochowała kolejnego superbohatera… Opis „The Flash #794”, osobno wrażenia
Streszczenie komiksu:
Irey została zaatakowana. Wróg przypiera ją do ściany, a Supermanowi udaje się delikatnie poruszyć, żeby złapać psy wroga. Podobną aktywnością wykazuje się brat Irey, która miała na niego wpływ swoimi mocami. Wróg ucieka. Irey postanawia dłużej nie imać się walki. Osobiście biegnie do bazy wroga, dzięki czemu pojmani speedsterzy zostają uwolnieni z wyjątkiem Jay Garricka – ten trafia do bazy wroga i zostaje poddawany torturom. Speedsterzy wybuchają radością widząc Irey, a ta każe nazywać siebie „Thunderheart”. Dopiero po chwili córka dowiaduje się o śmierci ojca. Wszyscy są zrozpaczeni śmiercią Wally’ego w wyniku poprzedniego ataku. Barry ma pomysł jak to odkręcić. Uważa, że należy nie dopuścić do momentu ataku wroga na ziemie (ponowne mieszanie w czasie?). Niewykluczone, że pomysł odkręci Garrick, który uwalnia się, powala wrogów i bierze potężną giwerę w łapska.
Wrażenia z komiksu:
Kolejny zeszyt przepełniony akcją i towarzyszący temu emocje. Jest to jeden z nielicznych wydarzeń, gdzie odczuwam powagę sytuacji, a „wojna” zbiera żniwo po obu stronach czego się oczekuje od takich akcji. Jestem zszokowany, że śmierć Wally’ego w poprzedni zeszycie faktycznie miała miejsce. To już druga ofiara wliczając Iris. Zaczynam główkować jak to odkręcą. Pomysł Barry’ego na podróż w czasie jest rozwiązaniem, ale dobrze wiemy jak to się zawsze kończy… Bardzo podobał mi się boost mocy jaki dostała Irey (pseudonim co prawda zbędny, ale moment miała konkretny) i Garrick (cudowny widok z giwerą, lubię dobrze przerysowane moment).


