Cyborg #1

Cyborg wraca z własną serią czyli „Cyborg #1” (spoilerowe streszczenie + wrażenia).

Streszczenie komiksu:

Cyborg pokrzyżował atak Mammotha i Gizmo skoncentrowany na… dwójce dzieci jedzących lody. Chwilę później Victor zostaje wezwany przez Sarah Charles. Dowiaduje się od niej o śmierci swojego ojca w skutek ataku serca. Victor dość chłodno przyjmuje wiadomość.

Cyborg pojawia się na pogrzebie ojca gdzie wygłasza mową, potem uczęszcza do psychiatry. Wizyta nie przynosi rezultatów. Victor ma problem z otwarciem się przed kimś. Cyborg postanawia odwiedzić rodzinny dom, w którym nie był od śmierci matki. Chwilę po jego przybyciu pojawia się robot z plakietką „Silas Stone”. Czy to możliwe, że ojciec podzielił losy syna?

Wrażenia z komiksu:

Podobał mi się zeszyt otwierający nową serię. Morgan Hampton bardzo skupia się na ludzkiej stronie Cyborga pokazując jak bardzo ona jest złożona i chłodna. Zgłębiamy rodzinne relacje i przeszłość, żeby chwilę później dojść do intrygującego cliffhangera. Na tym etapie jestem kupiony obranym kierunkiem. Znacznie ciekawsze są dla mnie historie Cyborga oparte na motywie „kim jestem?” niż brnięcie w kolejny z rzędu tytuł superbohaterskim gdzie będzie dużo akcji, fajerwerków i przeciwników.

Właśnie z powodu superbohaterszczyzny nie podobał mi się wątek z Mammothem i Gizmo. Było to bardzo zapychaczowe, nic nie wnosiło do życia, a złoczyńcy wypadli dość karykaturalnie.

Mam problem z rysunkami Toma Raneya. Dostarcza przyzwoite prace, ale nie jestem przekonany co do twarzy. Emocje na nich potrafią być dziwne, sztuczne, momentami obrzydliwe np. złość na twarzy Cyborga.