What if Mickey & Friends became Avengers (Opinia)
Marvel znów połączył siły ze światem Kaczogrodu w „What if Mickey & Friends became Avengers„, tworząc crossover, który przekształca klasyczną drużynę Avengers w zabawną wersję znanych bohaterów. Tym razem Loki (Goguś) manipuluje Hulkiem (Goofy), a kaczo-mysia ekipa musi stanąć do walki, by go powstrzymać.
Fabuła nie jest oryginalna, ale nadrabia to luźnym, komediowym tonem, który idealnie pasuje do klimatu Kaczogrodu. Twórcy z pomysłem podeszli do obsadzenia ról, dzięki czemu wersje postaci Marvela wpasowują się w znane kaczogrodzkie realia. Nadal jestem sceptyczny przypisaniem bohaterom ról, ale koncept broni się zmienionym przedstawieniem bohaterów pod kątem klimatu serii – nieco w tym świeżości np. przesiąknięty złem Goguś jest miłą odmianą, a jego uosobienie zostało wykorzystane w fabule – ale Asgardzkie wydarzenia wywołują lekki uśmiech.
Historia nie zostanie ze mną na długo, bo choć pojawia się kilka fajnych pomysłów (np. Sknerus jako Odyn), to cała historia jest zbyt skrótowa aby miała się czymś wyróżnić na tle setek kaczych historii. Crossover mocniej stawia na humor i interakcje między bohaterami niż na rozwinięcie dynamicznej akcji, przedstawieniem świata czy zabawą nawiązaniami, co sprawia, że jest to streszczenie nie wywołujące emocji.
Komiks świetnie prezentuje się wizualnie, balansując między klasycznym stylem superbohaterskim a uproszczonym, charakterystycznym dla Kaczogrodu, Duże, dynamiczne plansze, starannie narysowane postacie i bogate, szczegółowe tła nadające światu autentyczności sprawiają, że całość wygląda naprawdę efektownie. Intensywne kolory dodają energii, a zwięzłe dialogi sprawiają, że historia płynie płynnie, nie przeciążając nadmiarem tekstu.
Dziękuję ATOM Comics za komiks. Sklep nie miał wpływu na moją opinię i tekst.


