Samotność w centrum wszechświata (Opinia)

Samotność w centrum wszechświata„? Dla takich komiksów warto zrobić przerwę od superbohaterstwa!

„Samotność w centrum wszechświata” to autobiograficzna opowieść, w której autorka dzieli się sześcioma miesiącami swojego życia. Od codziennych szkolnych obowiązków po udział w konwencie, gdzie promowała swoją książkę. Na pierwszy rzut oka to historia bez dramatycznych zwrotów akcji, prosta i zwyczajna. Ale właśnie w tej zwyczajności kryje się siła, która uderza najmocniej.

To opowieść o samotności, depresji i psychicznych zmaganiach, które ujawniają się w codziennych, pozornie błahych sytuacjach. Autorka z odwagą pokazuje swoje wnętrze. Nie ucieka od trudnych emocji, nie łagodzi ich. Pozwala czytelnikowi wejść do swojej głowy i zobaczyć, jak trudne bywa zmaganie się z własnym umysłem. Wrażenie robi również obserwacja otoczenia – jak środowisko wpływa na emocje i jak sama autorka wpływa na innych. To nie tylko osobista relacja, ale też głęboka refleksja nad tym, czym jest codzienne funkcjonowanie w świecie, który nie zawsze rozumie, co dzieje się w środku.

Nie ukrywam, że momentami lektura była dla mnie trudna. Bagaż emocjonalny, jaki niesie ze sobą ten komiks, bywa przytłaczający. Ale właśnie dzięki temu jest tak autentyczny. Znalazłem w nim wiele sytuacji, w których odnalazłem siebie. I mimo że to historia o bólu, znalazłem w niej też coś kojącego. Poczucie, że nie jestem sam. To jedna z tych opowieści, które mówią: twoje zmagania są prawdziwe i ktoś inny też przez to przechodził.

Choć komiks nie unika ciężkich tematów, pojawiają się tu również momenty oddechu. Autorka umiejętnie przemyca elementy humorystyczne – czasem w formie prostych żartów, czasem jako zabawa konwencją. Dzięki temu historia zyskuje lekkość tam, gdzie jest to potrzebne. Nie niweluje to powagi tematu, ale pozwala go lepiej zrównoważyć i oddać ducha nastoletniego przeżywania świata.

Oprawa graficzna to osobna wartość. Autorka bawi się formą i technikami. Od prostych, szkicowych rysunków, przez malarskie sceny, po kolaże z wykorzystaniem realistycznych fotografii. Nie ma tu jednej, spójnej stylistyki. Panuje chaos, ale jest to chaos zamierzony i znaczący. Ta zmienność form podkreśla emocjonalne rozedrganie, oddaje stan psychiczny narratorki, momenty kryzysu i odrealnienia. Symbolika graficzna również robi wrażenie – depresja jako ogromny, czarny potwór czy szkieletowe postaci obrazujące stan skrajnego dyskomfortu to tylko niektóre z udanych metafor wizualnych.

Wielość stylów mogłaby zostać odebrana jako brak konsekwencji, ale dla mnie to raczej świadoma decyzja artystyczna, która potęguje siłę przekazu. Przechodzenie między technikami odbywa się z wyczuciem i wyraźnym związkiem z treścią. Każda zmiana wizualna ma tu swoje uzasadnienie i działa na emocje czytelnika z niezwykłą skutecznością.

Dziękuję Nagle Comics za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.