Finał 5 sezonu „Harley Quinn” (Opinia)
Ok był finał piątego sezonu „Harley Quinn”, ale… dupy to nie urwał. Na plus:
- Zwieńczenie historii Brainiaca, w której robotyczny gość zyskał ludzką twarz, głębię charakteru i nie można jednoznacznie skwalifikować go jako klasycznego złoczyńcy. Motyw wizji został dobrze ugrany w ramach wewnętrznej przemiany Brainiaca.
- Zaskakujące rozwiązanie wątku Lexa i Leny. Zabawne, bezpieczne posunięcie, żeby w miarę wiarygodnie zakończyć ich historię bez wymuszenia przesłodzonego pojednania czy z ryzykiem zaorania ich talentów.
- Rozwój Ivy w nowych kierunkach. Postać przez cały sezon zyskała kilka twarz, okazji do zaprezentowania się w nowych rolach, a jej matkowania to przegenialny krok do podejmowania ciut dojrzalszych treści – CUTE JEST CÓRECZKA
- Matka Harley i Brainiac
Na minus/niedosyt:
- Brak porządnego jebnięcia w finale. Historia była do bólu przewidywalnym happy endem. Dramaturgiczna otoczka, wylewająca się emocje, to wszystko nie miało żadnego znaczenia, ponieważ twórcy nie posilili się na jakiekolwiek zaskoczenia, momenty które mogłyby schwytać za serducho czy ustanowić kierunek na potencjalny kolejny sezon.
Oczekiwania na kolejny sezon? Powrót do zawodowej strony Harley. Po tym sezonie widać, że twórcy nie mają za wiele pomysłów na dalszy rozwój postaci.


