Nastoletni Tytani – Damian wie lepiej. Tom 1
Recenzja może zawierać spoilery
Młodzi Tytani za czasów New52 nie mieli się za dobrze. Dopiero drugie podejście wydawnictwa do grupki bohaterów okazało się zjadliwe. A to za sprawą dobrze rozpisanego Tim Drake’a, który trzymał ich w ryzach. DC Comics kolejny raz próbuje swoich sił z „Teen Titans”. Tym razem powierzając grupę w ręce kolejnego Robina, czyli Damiana.
Seria rozpoczyna się od krótkiego przedstawienia każdego z członków Teen Titans. Zabieg zbędny, lecz dobry ze względu na potencjalnych, nowych czytelników. Niestety są to krótkie wprowadzenia, które nie ujawniają za wiele jeśli chodzi o historię każdego z nastolatków. Jedynie zapowiedź Raven w kilku słowach przybliża nam fakty dotyczące rodzinnych relacji.
Nowa grupka Teen Titans zostaje uformowana przez wspomnianego Damiana. Nie byłem zwolennikiem tego posunięcia, bowiem nie trawie syna Batmana. Przy tym nastawieniu pozostałem do połowy komiksu. Damian jest mocno arogancki i non stop stara się podkreślić, co mu się należy, i że jest lepszy od pozostałych. W tym przekonaniu pozostawia nas sposób rekrutacji pozostałych. Gorszej metody nie dało się chyba zastosować. Szczerze powiedziawszy, gdyby ktokolwiek chciał rekrutować mnie w taki sposób to zdecydowanie pogoniłbym tą osobę w silna dal.
Od połowy komiksu zaczyna zmieniać się nastawienie do postaci Robina. Zgłębiamy jego dzieciństwo w armii Ra’s Ale Ghula oraz powody, które rodzą w Damianie taki poziom agresji. Ujawnienie tych faktów pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć charakter postaci, i że tak na prawdę czuje się on samotny. Formacja Młody Tytanów miała nie tylko pomóc Robinowi w uniknięciu niechcianego przeznaczania, lecz też zerwanie z łańcuchem samotności.
Główną rolę w pierwszy numerze „Teen Titans” odgrywał Damian, ale nie możemy zapominać o nie mniej istotnych pozostałych członkach. Świetnie zostały rozpisane relacje pomiędzy bohaterami. Najlepiej z nich wszystkich przedstawia się relacja Wally’ego i Best Boy, którzy rzucają wieloma żartami sytuacyjnymi. Niemniej mam pewne uwagi wobec zielonego bohatera, który został tu przedstawiony jako typowy bogaty nastolatek, któremu w głowie wyłącznie figle i podrywanie nastolatek.
Rebirtowe „Teen Titans” nie jest ambitną pozycją, lecz niewątpliwie lepszą od serii z New52. „Młodzi Tytani” jest luźna serią, którą czyta się przyjemnie i można się przy niej porządnie odprężyć. Relacje bohaterów są świetnie rozpisane, a w późniejszych zeszytach autorzy poświęcają każdemu z nich odpowiednią ilość czasu (jestem na bieżąco z wydaniem zagranicznym).
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.