WKKDC #51 – Człowiek, który się śmieje/ Azyl Arkham

Zwyczajnie narzekałbym kolejny raz na to, że Eaglemoss znów wydała dubel i to podwójny. Zarówno bowiem Człowiek, który się śmieje, jak i Azyl Arkham od dłuższego czasu są dostępne na naszym rynku, a ten drugi nawet w ekskluzywnej wersji z dodatkami, takimi jak pierwotny scenariusz Granta Morrisona. Teraz jednak jest inaczej, gdyż tom ten zbiera dwie kanoniczne opowieści z udziałem Mrocznego Rycerza i jego arcywroga, Jokera, które radykalnie od siebie odbiegają i fenomenalnie razem smakują.

Azyl Arkham to opowieść będąca już tematyką wykładów akademickich, między innymi Michała Chudolińskiego. Oto Mroczny Rycerz zmuszony zostaje przez Jokera do wizyty w Arkham. Nemezis Mrocznego Rycerza pragnie zabrać go w podróż po ośrodku, która ma udowodnić, iż jest doskonałym materiałem na współtowarzysza obłędu. Akcja przeplatana jest z losami Amadeusza Arkhama, założyciela szpitala, w którego życiu szaleństwo nie jest jedynie obiektem badań. Batman odbywa swą podróż po krainie cieni i jasno nie jest powiedziane, czy pełni tu rolę herosa czy jednego z rezydentów.

Człowiek, który się śmieje to opowieść o niemal tradycyjnej walce Jokera z Batmanem. Klaun uderza sobie znanymi sztuczkami w Gotham, jak zawsze prowokując Wayne’a do podjęcia z nim obłąkanej gry. Jego ofiarami padają członkowie śmietanki towarzyskiej Gotham, a dedukcja i inteligencja herosa zdają się przegrywać z szalonym planem złoczyńcy. Dla fanów standardowej bitki odwiecznych oponentów i dla tych, którzy czują się lekko skołowani Azylem Arkham jest to opowieść idealna.

Dave McKean to niebanalny i niełatwy w odbiorze artysta, autor monumentalnych klatek i wieloletni współpracownik Neila Gaimana. W Azylu Arkham nie tylko pokazuje się w najwyższej formie, ale i mocno wpływa na scenariusz Morrisona. Zainteresowanych odsyłam do wydana Egmontu. Wrażenie robią jego wizje nawiązującego do Alicji w Krainie Czarów, religijnych ksiąg i wielu, wielu innych motywów, których analiza jest świetną zabawą intelektualna i pozwala docenić genialność Azylu Arkham. Z kolei Doug Mahnke oferuje nam coś skrajnie odmiennego i nie mam tu na myśli tego, że jest gorszym twórcą. Jego kreska to klasyczny superbohaterski warsztat, niezwykle zresztą dopracowany i będący kwintesencją pojedynków Batmana i Jokera. Obok onirycznych, mrocznych obrazów McKean’a dostajemy dynamiczne i klasyczne spojrzenie Manhke’ go za to Eaglemossowi należy się ogromny plus, gdyż odważne zestawienie okazało się strzałem w dziesiątkę.

Dla stałych czytelników WKKDC lektura niezaprzeczalnie obowiązkowa. Zawiera ona w sobie dwie wybitne opowieści, których dziedzictwo unosi się do dziś nad historiami z Batmanem. Ich odmienność to również dobre ukazanie tego, jak bardzo różne mogą być historie z teoretycznie tymi samymi bohaterami. Piszę celowo 'teoretycznie’, gdyż widząc klasycznych Batmana i Jokera w Człowieku, który się śmieje i tych samych bohaterów w Azylu Arkham, gdzie pod wpływem mrocznych wizji Granta Morrisona i kresce Dave’a McKeana jawią się jako postaci z filmów grozy, dochodzę do wniosku, iż obaj to coś więcej niż postaci, a swego rodzaju ikony, wręcz archetypy na stałe zakorzenione w kulturze.