Nightwing tom 3: Nightwing musi umrzeć

Seria o Nightwingu jest jedną z nielicznych pozycji w „DC Rebirth”, która ma ogromne wahania. Pierwszy numer serii był bardzo dobry startem, który czytało się z zapartym tchem. Odwrotną tendencją charakteryzował się drugi tom, przy którym nie raz głowa opadała ze zmęczenia. Tytuł trzeciego tomu odwołuje do historii Granta Morrisona „Batman and Robin must die!”, gdzie zauważyć można liczne podobieństwa. Czy pomogło to w poprawieniu serii?

Początek historii można opisać jako typową sielankę. Główny bohater jest zadowolony ze swojego życia, wszystko układa mu się według jego myśli. Oczywiste, że musiał w pewnym momencie nastąpić kryzys, który rozbije jego życie na strzępy i będzie musiał się pozbierać. Tak też jest po kilku stronach, kiedy dziewczyna Nightwinga zostaje porwana przez tajemniczego przeciwnika. Sytuacja zostaje zaostrzona, kiedy okazuje się, że wybranka Dicka może być w ciąży. Sytuacja mobilizuje Graysona do granic możliwość i pozwala ujrzeć nam jego dojrzalszą stronę skupioną na możliwym ojcostwie.

W historii pojawia się Damian. Jest to zdecydowanie plus tej historii. Dwa przeciwstawne charaktery świetnie uzupełniają się, a całość owocuje w wiele zabawnych dialogów, jak i licznych scen akcji. Niestety powód pojawienia się Robina w BLudhaven jest… żenujący. Tim Selley przedstawia Damiana jako rozwydrzonego nastolatka, który coś sobie ubzdurał pod wpływem Social Media i czym prędzej musiał rozwiązać bezsensowny problem, stawiając go na pierwszym miejscu, mając w poważaniu ważniejsze kwestie. Nigdy nie przepadałem za postacią Damiana, a ta historia tylko zwiększyła moją niechęć do niego.

W komiksie pojawia się łącznie trójka przestępców. Doskonale został przedstawiony Deathwing, który jest dosłownie mroczną wersją Nightwinga. Świetna okazja, żeby ujrzeć jak mogła wyglądać historia Nightwinga, gdyby jego kariera skupiła się na nieco innych metodach. Niestety baty należą się scenarzyście za zmarnowany potencjał Pyga oraz Simona Hurta. O ile Pyga można jeszcze wybaczyć, tak Hurta nie. Główny zły, którego wątek został całkowicie rozstrzygnięty na przełomie finalnego numeru. Hurt spokojnie zasługiwał na poświęcenie mu więcej uwagi.

Na deser dostaliśmy jednoczęściową historyjkę z Wallym (rudowłosym). Ciekawy numer, którego nie fabuła była najmocniejszą stroną, ale świetnie rozpisana relacja Nightwing-Wally.

„Nightwing tom 3: Nightwing musi umrzeć” prezentuje się znacznie lepiej od poprzedniego, choć nie brakuje tu kilku powodów do narzekania. Osobiście podobała mi się historia i zachęcam do zapoznania się z nią, ale przestrzegam, że irytujący Robin bądź zmarnowane potencjały przeciwników mogą mniej lub bardziej obniżyć ostateczną ocenę.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.