Jonah Hex: Zabójczy Ołów

Lektura siódmego tomu przygód legendarnego łowcy nagród była dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie jestem wielkim fanem gatunku westernów, a komiksy z antybohaterem z dzikiego zachodu które przeczytałem można policzyć na palcach jednej ręki i (delikatnie mówiąc) nie należą one do moich ulubionych. W przypadku „Zabójczego Ołowiu” Jimmy’ego Palmiottiego i Justina Gray’a zapowiadało się podobnie, jednak ostatecznie komiksy był dla mnie niemałą niespodzianką.

Przede wszystkim „Zabójczy Ołów’ nie jest spójną historią. Stanowi on antologię, zbierającą różne historie z życia legendarnego łowcy nagród. Łączy je jedynie postać głównego bohatera,  a jedynie w jednym z opowiadań pojawia się się postać bardziej związana z mitologią Hexa.

  • W pierwszej historii „Nieszczęścia chodzą trójkami” Jonah potyka się z wcześniej pojmaną przez niego grupą bandytów, której udało się zbiec oraz z grupą trzech początkujących łowczyń nagród, które kierowane chciwością postanawiają pozbyć się konkurencji.
  • W drugiej – „Piekło w High Water” – Hexa dopadają jego czyny – znajduje się na celowniku byłego szeryfa z miasteczka High Water, którego to niekompetencję kiedyś obnażył.
  • W trzeciej – „Tchórz” – w miasteczku Blackburn dochodzi do morderstwa całej rodziny szeryfa przez grupę zbiegłych skazańców, którzy następnie zaszywają się na jednej z farm, biorąc farmera za zakładnika. Jonah wraz z zastępcą dotychczasowego szeryfa (który nawiasem mówiąc nie pali się do strzelania) wyrusza, by wymierzyć sprawiedliwość. W tle natomiast majaczy zamknięcie jedynego w mieście saloonu, gdyż w Blackburn przejęła władzę Partia Prohibicji.
  • W czwartej – „Troskliwy doktor” – Jonah mierzy się z mroczną legendą armii Konfederatów w której w czasie wojny secesyjnej walczył Hex – doktorem Rzezignatem, znanym z brutalnego torturowania pojmanych więźniów oraz eksperymentów na ich pokaleczonych ciałach. Łowca nagród wpada w łapy szalonego naukowca, a z pomocą przychodzi mu znajoma twarz.
  • W piątej, ostatniej historii – „Zestrzelić słońce” – nasz łowca nagród mierzy się z najgorszymi demonami – swoim własnym dzieciństwem.

Uważam, że taka forma prowadzenia narracji najlepiej sprawdza się akurat w przypadku tego antybohatera. Sława Hexa znacznie go wyprzedza, a wszyscy go znają. Bardzo dobrze wpasowuje się to w koncepcję pojawiania się głównego bohatera w coraz to nowych mieścinach wtedy, gdy akurat jest on potrzebny i znika zaraz po odebraniu zapłaty (wychylając przy okazji kilka głębszych oraz lepiej poznając się z jakąś panną). Przypomina mi to opowieści snute przez starców, którzy za młodu byli świadkami sytuacji, które przeżywał Hex, a teraz opowiadają je młodym pokoleniom, oczywiście ubarwiając je w odpowiedni sposób. Natomiast od strony odkrywania przedstawionego świata – daje nam to możliwość lepszego poznania nie tak popularnego w naszym kraju honorowego łowcy nagród, obserwując go w różnych sytuacjach i będąc świadkami tego jak radzi sobie ze zgoła różnymi problemami.

Chociaż, jak wspomniałem wcześniej, nie jestem fanem westernów i początek lektury zapowiadał się na ciężką przeprawę, w okolicach „Tchórza” na prawdę wciągnąłem się w lekturę oraz różnorakie historie z życia Jonaha Hexa i niezwykle interesujących realiów coraz bardziej ucywilizowanego, jednak w głębi ciągle dzikiego zachodu.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.