Komiksy ze Starego Pudła #7: Green Arrow #1-2

Stare Pudło z komiksami znów pozwala nam się zapoznać ze starym komiksem o bohaterze znanym z anteny CW. Dziś będziemy przeglądać zeszyty o postaci, od której Arrowverse się zaczęło. Oto pierwsze zeszyty pierwszej regularnej serii o Zielonym Łuczniku!

            Oliver Queen, bo o nim mowa, miał szczęście do komiksów wydawanych po 1986 roku. Najpierw ukazała się miniseria „The Longbow Hunters” od Mike’a Grella będąca modelowym przykładem komiksu podchodzącego z powagą do klasycznych i nieco kampowych już postaci. Sukces historii o dojrzalszym Green Arrowie tropiącym mordercę prostytutek utorował tej postaci drogę do otrzymania własnej regularnej serii ze scenariuszami Grella. Autor fabuły postanowił utrzymać ciężki i brudny ton prezentując więcej „przyziemnych” zbrodni w Seattle, nowej siedzibie Olivera Queena. W końcu „Green Arrow” ukazywał się wówczas jako tytuł dla dorosłych; z wyższą ceną, ale na lepszym papierze i z lepszym drukiem.

            O czym zatem opowiada „Hunter’s Moon”? Oliver i Dinah angażują się w sprawę mordercy dzieci, który po 18 latach odsiadki zdołał wykupić się z więzienia. Policja jest przekonana, że mężczyzna zapragnie dotrzeć do swojej niedoszłej ofiary, która jako mała dziewczynka zdołała mu uciec i zeznawała przeciw niemu. Teraz, jako dorosła kobieta jest terapeutką, która pomaga Arrowowi i Canary znaleźć wewnętrzny spokój po traumatycznych wydarzeniach z „The Longbow Hunters”. Sprawa komplikuje się, gdy Oliver udaremnia atak na swoją przyjaciółkę, a jedyny podejrzany prawdopodobnie nie opuścił aresztu domowego.

            Ta historia dotyka wielu tematów i stara się być wieloma rzeczami. Po pierwsze „Hunter’s Moon” to komiks akcji, dreszczowiec. Dużo tu walk i pościgów, ale także starej, dobrej detektywistycznej roboty. Nie ma się tu do czego przyczepić, szczególnie, że warstwie fabularnej wtóruje genialna kreska Eda Hannigana z mistrzowskimi kolorami Dicka Giordano. Wspomniałem, że komiks wydano na lepszym papierze. Nadal jest dość cienki, ale nie jest to blaknący po paru miesiącach papier gazetowy. Dzięki temu po ponad trzydziestu latach od premiery, zeszyty prezentują się nadal jak wydania zbiorcze wydane obecnie. Kolory są niesamowicie żywe; próżno tu szukać błędów kolorysty, gdzie kolory wyjeżdżają za linie. Widać, że DC zrobiło wszystko, by ta seria wyglądała jak najlepiej. To prawdziwa uczta dla oka z solidną fabułą, ale co z drugą stroną tej historii?

            Krótki opis fabuły zdradza, że tematyka komiksu jest ekstremalnie trudna i delikatna. Mówimy tu, bowiem nie tylko o morderstwach, ale jasno insynuowanych aktach pedofilii i gwałtach. Jest to zapewne powód, dla którego na okładkach próżno szukać „znaku bezpieczeństwa” Comic Code Authority. Nie jest to żaden wyznacznik tego, czy fabuła dobrze sobie z tym radzi. Nadal wizualnie i tekstowo mamy tu do czynienia ze stylem ezopowym; autorzy pozostawiają domysły czytelnikowi rozrzucając okruszki, pozwalając się domyślić jakich okropieństw dopuszczały się czarne charaktery „Hunter’s Moon”. Wydaje mi się, że to najlepsza możliwa decyzja. Komiks nie epatuje brutalnością i nie sili się na dojrzałość. To faktycznie jest dojrzała lektura dla wrażliwego i dojrzałego emocjonalnie odbiorcy. Nie dość, że insynuacje są sugestywne, to widzimy tu jeszcze jak takie wydarzenia jak próba gwałtu oddziałują na ofiary. Annie Green po osiemnastu latach od porwania nadal żyje w panicznym strachu przed swoim oprawcą, mimo, ze trauma zdawała się być przepracowana. Jej wątek jest bardzo autentyczny i wiarygodny, sama postać budzi z kolei współczucie i podziw. Annie znalazła dość siły i wsparcia, by żyć dalej.

            Warto też pochylić się nad tym jak portretowany jest w tej historii Green Arrow. Oliver Queen mieszkający w Seatle żyje na granicy. Dla Dinah i sojuszników jest pomocny, ciepły i pełen wsparcia. Także drobnym przestępcom okazuje swoją jaśniejszą stronę. W czasie udaremniania drobnego napadu w parku Oliver dowcipkuje i jest typem bohatera jaki możemy znać choćby z „Ligi Sprawiedliwych: Bez Granic”. Tak jak w kreskówce popisuje się umiejętnościami i stanowi „sumienie” Ligi. Sytuacja zmienia się, gdy dochodzi do konfrontacji z Muncie’m, czyli mordercą. Oliver staje się bezwzględny i nieustępliwy. Widzimy także jego mroczniejszą stronę, o której wspominają obecni w historii policjanci. Arrow jest zdolny do odebrania życia. Widzimy to w retrospekcjach, a kolejne próby zabicia przeciwnika udaremniane są tylko przez zbiegi okoliczności. Mamy do czynienia z bohaterem, który zmierza prosto na ścieżkę mroku, ale nadal otrzymuje on sygnały od otoczenia, że póki może, powinien zawrócić.

            Jako efekt finalny, „Hunter’s Moon” prezentuje się jako komiks kompletny. To graficzne arcydzieło, z pięknymi rysunkami i perfekcyjnie dobranymi kolorami. Fabularnie mamy tu do czynienia z pełnym wyczucia i smaku komiksem dla dojrzałego czytelnika. Brak tu prężenia muskułów, przerysowanej „ekstremalności” i mroku. Proporcje między tonem historii a nadal jasnymi kolorami są perfekcyjne. Sądzę, że na jakimś etapie każdy fan Green Arrowa powinien sięgnąć po twórczość Mike’a Grella, albo przynajmniej po te dwa zeszyty.