Komiksy ze Starego Pudła #3: The New Teen Titans #35

„The New Teen Titans” to jeden z największych hitów w historii DC Comics . Sukces wynikał z dwóch czynników. Pierwszym były scenariusze Marva Wolfmana, które przemawiały do młodych czytelników prezentując papierową telenowelę o nastolatkach z supermocami. Drugi z nich to szczegółowe i przełomowe rysunki George’a Pereza. W omawianym dziś zeszycie serii brakuje jego rysunków. Czy jest to tak ważny element układanki, że „Siege” nie jest tak dobre?

            Może zacznijmy od kreski. Jak podają autorzy w „stronach klubowych”, George Perez w momencie powstawania „Siege” pracował nad annualem do Teen Titans i legendarnym, nieukończonym i niewydanym crossoverem Justice League i Avengers. Dlatego zastąpił go Keith Pollard, którego prace można kojarzyć z serii „Green Lantern” a także bestsellerów Marvela, takich jak „The Amazing Spider-Man”. Kreska Pollarda nie jest aż tak dobra jak prace Pereza, ale mimo wszystko takie zastępstwo daje radę. Kadry emanują emocjami; sceny akcji są pełne dynamiki i dramatyzmu. Mogę tu jedynie zarzucić to, ze niektóre rysunki są mało czytelne albo twarze bohaterów wyglądają nieco dziwnie; jakby rysunki starały się uchwycić dynamikę chwili jak zdjęcia, ale nie wygląda to zawsze dobrze.

            Co zatem przyszło ilustrować Pollardowi? Cóż, na ten numer Marv Wolfman przygotował przyziemną i nadal aktualną historię młodego człowieka, który przekonany o odrzuceniu przez społeczeństwo z pomocą ukradzionej broni bierze za zakładników byłą dziewczynę i klientów centrum handlowego. W sprawę angażują się Cyborg, Raven i Changeling, ponieważ dziewczyna nie jest obojętna także Victorowi. Na dwudziestu stronach Wolfman i Pollard zdołali zmieścić rozpacz, gniew, strach i determinację przedstawiając próby negocjacji herosów ze złamanym psychicznie mężczyzną.

            Niesamowite jest dla mnie jak dobrze zestarzała się ta historia, szczególnie w dobie szkolnych strzelanin i coraz powszechniejszych problemów młodych ludzi z psychiką. Przekonaliśmy się już w tym cyklu, że Marv Wolfman nie jest dobrym scenarzystą do napisania historii o polityce międzynarodowej, ale jeśli chodzi o teen dramy, oraz trudne tematy natury społecznej i psychicznej to nie ma lepszego wyboru. Jest tu bardzo dużo wyczucia i szacunku, brak za to moralizatorskiego tonu, w który łatwo popaść, gdy chce się przekazać jakiś morał w jakiejkolwiek historii, w jakimkolwiek medium. Podoba mi się, że problem biorącego zakładników Marka odzwierciedla w pewien sposób problem Tytanów: członkowie drużyny nie potrafią się otwierać, mówić o uczuciach ani prosić o pomoc, tak jak Mark reagują gniewem lub chcą natychmiastowego rozwiązania ich problemów. W ten sposób zakończenie zeszytu, gdzie Raven udaje się zbliżyć do zamachowca i uspokoić go ma podwójny wymiar. Także ona uczy się, że roszczeniowa postawa i odtrącanie pomocy nawet od obcych ludzi może skończyć się tragedią dla niej i jej otoczenia.

            To komiks godny polecenia. Jeśli jesteście fanami runu Wolfmana i Pereza na pewno traficie na „Siege” kompletując wydania zbiorcze. Jeśli możecie spróbujcie dopaść jakoś ten zeszyt. Fani serialowych „Titans” czy Cyborga z „Doom Patrolu” też nie powinni czuć się zawiedzeni.