Mister Miracle
Kariera Toma Kinga w DC nie jest wyłożona różami. Autor ma na swoim koncie ciepło przyjęte pozycje jak „Omega Man” (czy też Marvelowy „Vision”), jak i pozycje, którymi zraził do siebie czytelników np. „Batman” lub „Heroes in Crisis”. Czy „Mister Miracle” jest odkupieniem, za które możemy zapomnieć o grzeszkach Kinga?
Historia opowiedziana w „Mister Miracle” składa się z dwóch wątków: Wojna pomiędzy Nową Genezą a Apokolpsis oraz ziemskie życie głównej dwójki bohaterów – Scotta Free oraz Big Bardy. Historie są wyważone pod kątem ilości, a autor sprawnie przemieszcza się z jednej na drugą. Największą zaletą komiksu, który złapał mnie za serducho, jest genialne wplątywanie jednego wątku w drugi ukazując kontrast ludzkiego życia, problemy, z którymi spotykamy na co dzień czy przemyślenia na podłożu filozoficznym. Najlepiej ukazują to momenty, kiedy bohaterowie w wirze walki debatują o ludzkich sprawach jak remont mieszkania.
King bardzo skupił historię na ziemskim padołu umożliwiając czytelnikowi utożsamienie się z głównymi bohaterami, jak i kierującymi nimi emocjami. Relacja Scotta z Bardą również została odzwierciedlona naturalnie, ukazując prawdziwe uczucie oraz namiętność pomiędzy nimi. Relacja obojga prowadzi do narodzin nowego potomka, co stawia bohaterów przed nowymi wyzwaniami. Jednoczesne prowadzenie wojny Nowych Bogów oraz tacierzyństwo odzwierciedla trudności prawdziwego życia, w którym niejeden rodzin ma problemy z pogodzeniem pracy i wychowaniem potomka.
Spokojnie, mimo iż historia nie jest sama w sobie skomplikowana to scenarzysta pozostawił nam ogromne pole interpretacji, co działa na korzyść komiksu. Opowiedzianą historię możemy potraktować na 3 sposoby: Przyjąć, że wszystko jest jak należy; przyjąć całość jako wyobrażenia bohatera pod wpływem wydarzeń z pierwszych stron komiksu; a nawet jako manipulacje ze strony Równania Antyżycia. To od Was zależy, którą z wersji przyjmiecie.
Podczas lektury koniecznie zwróćcie uwagę na ilość easter eggów, którymi naszpikowany jest komiks. Nie brakuje tu odniesień do pozostałych bohaterów DC (np. koszulki Scotta Free), jak i odwołań do komiksowej serii od Jacka Kirby’ego (np. okładka komiksu w mieszkaniu Scotta). King zamieścił również oczko w stronę Kirby’ego, ale to sami musicie już odnaleźć.
Mitch Gerads doskonale rozumie się z Kingiem. Efektem pracy jest posługiwanie się m.in. 9 kadrami na jednej stronie, które niekiedy bez dialogów potrafią opowiedzieć więcej niż niejeden najlepiej napisany tekst. Gerads bardzo dobrze ukazuje emocje za pomocą mimiki bohaterów. Z pewnością Waszej uwadze nie przemknie posługiwanie się tłami jednego koloru, co jest przemyślanym zabiegiem biorąc pod uwagę, że background nie odwraca uwagi czytelnika od istotnych wydarzeń.
„Mister Miracle” jest jedną z najgłośniejszych premier tego roku i z dumą odkładam go do swojej kolekcji komiksów. Komiks Kinga obrazuje ciekawą rywalizację pomiędzy Nowymi Bogami z uwzględnieniem codziennych ludzkich problemów, dzięki którym czytelnik utożsamia się z bohaterami. Komiks nie bez powodów został nagrodzony 3 nagrodami Eisnera (za najlepszą serię komiksową za najlepszego scenarzystę oraz rysownika). Jeżeli szukacie ambitniejszego komiksu to pozycja Kinga jest skierowana właśnie do Was. Jeszcze nie raz sięgną po niego.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.