DCeased: Niezniszczalni
DCeased skradło moje serduszko po całej linii. Lubię styl Taylora, a tematykę zombie łykam za każdym razem, jak nieżywe potworki mózgi ofiar. Banan nie schodził z mojej twarzy, kiedy dowiedziałem się, że Taylor na tym nie kończy. Wyczekiwałem spin-offu oraz kontynuacji. Nikt nie musiał mnie zachęcać po polską wersję wydania. Egmont wie czym kupić czytelników.
Akcja „DCeased Niezniszczalni” zaczyna się równolegle do wydarzeń przedstawionych w głównej serii. Jason rozeznaje się w aktualnej sytuacji i wraz z Cassandrą oraz Gordonem opuszczają Gotham. Losy trójki bohaterów splatają się z Rose i Deathstrok’em w opuszczonej placówce szkolnej. No nie do końca opuszczonej. Sieroty są pozostawione same sobie, kiedy ich opiekunowie oraz rówieśnicy zostali zarażeni wirusem antyżycia. Akcja posuwa się na przód, a im bliżej finału, tym poznajemy następstwa z końcówki „DCeased”.
Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się cieszę, że Taylor stworzył ten spin-off. Akcja z perspektywy przestępców wniosła świeżość do serii, dodając powagi, dramaturgii oraz zwrotów rodem z filmów akcji. Bohaterowie, jak i relacje między nimi, są ciekawie napisane, zwłaszcza Jason (można dobrze napisać Jasona? Można!). Wymieszanie przestępców z niewinnymi dziećmi oraz stróżem prawa, mocniej zaakcentowały moralne decyzje wpływające na dalszą akcję.
Nie zabrakło charakterystycznych elementów serii – Jest brutalnie, krwawo, leją się litry krwi, a ściany tapetowane są tonami mózgów. Całość mocniej odczuwa się przez pryzmat przestępców, którzy nie są nieśmiertelni na otoczenie. Nieustanie muszą baczyć na swoje plecy. Kto wie, z której strony padnie pazur zombi, a może kosa w plecy od (nie)przyjaciela? Mam wrażenie, że zagrożenie zyskało na sile w tej odsłonie. Nie przez rozwój samej pandemii, a zdolności zabójców. Wspomnicie moje słowa, kiedy zagrożeniem będzie jeden z przeciwników Flasha. Który? Nie będę Wam psuł niespodzianki.
Polubiłem styl Karla Mosterta. Rysunki są dokładnie takie, jakie powinny być – brudne, surowe, mroczne, dynamiczne, bez wstydu w ukazaniu treści dla dorosłych. Problem mam z twarzami bohaterów, które są okropne – brak szczegółowych elementów, oczy jak szparki w bankomatach, okropnie odzwierciedlone emocje. Krótko mówiąc – karykatura, nie twarz.
„DCeased Niezniszczalni” jest bardzo udanym spin-offem, w mojej ocenie wypadającym lepiej od głównej serii. Oryginalna koncepcja wnosząca świeżość w tematyce postapokaliptycznej z naciskiem na zombie. Historia ze złolami w roli głównej wnosi więcej akcji, brutalności oraz zaskoczeń. Tom Taylor sumiennie realizuje wizję i czuć, że na tym nie koniec. Obydwa komiksy uwielbiam i w ciemno biorę następne odsłony. Egmont, proszę wydać je jak najszybciej!
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.