Dark Crisis: The Deadly Green

To było serio dobre! Pozytywnie o „Dark Crisis: The Deadly Green” czyli tie-inie do „Dark Crisis”. Osobny akapit na streszczenie, osobny na fabułę.

Streszczenie komiksu:

Jonathan, Swamp Thing, Raven i Constantine udają się do Great Darkness, żeby zgłębić przyczynę infekcji wywołującej jej atak. Bohaterowie docierają do „krainy” korzystając z magicznego pierścienia mocy Alana Scott wspieranego przez jego dzieci. Sytuacja szybko ulega komplikacji.

Bohaterowie zostają rozdzieleni. Właściwie… tylko Constantine zostaje rozdzielony. On w objęciach Ciemności będzie prowadził z nią dogłębne rozmowy. Rozmówca przybierający różne wcielenia: od Upside-Down Mana po Lucyfera. Ciekawa konwersacja nie przyćmiewająca reszty ekipy. Pozostali dotarli do krainy i rozpoczęli swoje poszukiwania. Przebywanie w krainie Cieni wpływa na osobowości bohaterów – Raven i Swamp Thing zostali zmuszeni do walki przeciwko sobie. Sytuacja szybko uspokoiła się i Jon, połączony tymczasowo ze Swamp Thingiem (fajny koncept spotykający niezłą wizualkę) odnajdują przyczynę problemu – była nią jedna z machin Pariaha przyczyniających się do wywołania pierwszego Kryzysu.

Bohaterom udało się cało wrócić zabierając ze sobą machinę. Co z nią dalej? Tego dowiemy się na kartach głównego „Dark Crisis”.

Opinia

Świetnie czytało mi się komiks. Lubię historie z adeptami magii. Rzadko kiedy zawodzą mnie i nie inaczej w tym przypadku. Ciekawe poprowadzenie problemu, fajne momenty dostarczające satysfakcji i emocji, niezaskakujące rozwiązanie problemu ale spójne i na poziomie. „Deadly Green” trzyma poziom wykonania głównej osi Kryzysu, więc jeśli podoba Wam się „Dark Crisis” to nie będziecie zawiedzeni tie-inem – ja nie byłem.