Batman #132
Stosunkowo spokojny zeszyt jak na Batmana Zdarsky’ego. Opis „Batman #132”, osobno wrażenia.
Streszczenie komiksu:
W pierwszej połowie przybliżony został obraz Gotham w alternatywnym świecie. W tej rzeczywistości żyje Alfred i ma się dobrze z Leslie. Policja ostro traktuje mieszkańców, obywatele ukrywają się po kątach będąc narażeni na puszczoną toksynę strachu – nią wytłumaczono omamy Wayne’a. Arkham prowadzi tajemniczy Red Mask, gdzie znajduje się Dent w dość wysterydowanej wersji za pomocą urządzenia. Bruce szukając drogi powrotu udaje się na przyjęcia, by porozmawiać z konkretną osobą. Spotyka tam Selinę, która nie daje mu ominąć rozmowy. Chwilę później dochodzi do ataku ze strony Punchline i Killer Crocka. Bruce jako tako radzi sobie w trakcie natarcia, ale opada z sił w pobliskiej alejce.
Wrażenia z komiksu:
Pierwszy zeszyt Zdarsky’ego od dawna, który całościowo podobał mi się. Zdarsky poświęcił dość dużo przestrzeni na przedstawienie elseworldu – brakowało mi tego wcześniej. Przedstawione Gotham jest bardzo mroczną aglomeracją, która różni się mocno od tego, co do tej pory spotykaliśmy. We wszystkim czuć duży poziom przyziemności, gangsterki, co działa pozytywnie w ujęciu klimatycznym. Końcowa akcja nie wadziła mi, ponieważ nie była przerysowana, nie zajmowała głównego planu. Umiejętnie wykorzystano ją do płynnego przedstawienia nowych wersji postaci – i odniesienia się do Jokera, bo wiecie, Gotham i Batman nie potrafią nawet ten jeden raz funkcjonować bez niego, niestety.