The Flash #798

Narodziny dziecka Wally’ego i Lindy czyli „The Flash #798”! (spoilerowe streszczenie i komentarz + wrażenia).

Streszczenie komiksu:

Nadeszła wyczekiwana godzina. Lina urodziła Wade’a. Ciepła chwila rodzinna szybko dobiega końca. Firma Wally’ego odpaliła machinę, która miała spowodować wyrwę w czasie i przestrzeni. Urządzenie wprawione w ruch doprowadza do wybuchu. Za jego sprawą przybywa Hourman. Bohater nie ma złych intencji. Chce pomóc Wally’emu i Lindzie odzyskać skradzionego Wade’a przez Granny Goodnes – porwała Wade’a chwilę wcześniej wcielając się w pielęgniarkę. Wally korzysta z pomocy. Zbiera ekipę bohaterów, w składzie którego pojawiają się: Wallace West, Mister Terrific, Plastic Man (!) i Gold Beetle. Niczym załoga Star Treka wyruszają w misję ratunkową. W przestrzeni kosmicznej dołącza do nich jeszcze jeden bohatera. Jest nim Omega-Bam-Man, którego poznaliśmy z wrestlingowej przygody!

Wrażenia z komiksu:

Adams roztopił mnie ciepłem i miłością z początku komiksu. Cieszę się, że w rodzinie Westów doszło do szczęśliwej chwili. Zasłużyli oni na to, przy okazji rozwiązano tymczasowy problem z mocami Lindy. Szkoda, że chwila szczęścia została zaburzona interwencją Granny Goodness. Sceptycznie podchodzą do rozwiązania. Na szczęście ma ono dwa znaczące plusy ratujące je. Pierwszym jest budowanie większej intrygi wokół Granny Goodness. Babeczka ewidentnie ma plany pamiętając, że w poprzednim zeszycie porwała Super Sons (jeszcze wrócą?! na to liczę!). W końcu ktoś ma pomysł na postać i chce wykorzystać jej potencjał. Od czasów New52 nikt nie zrobił tego skutecznie. Drugim plusem jest zbiórka bohaterów. Nietypowa ekipa mająca ze sobą relacje. Nie mogę doczekać się aż zaczną działać w polu. Wybory nie są bezpodstawne, ponieważ Adams sięgał po bohaterów na przełomie swojego runu. Zebranie ich w jedno miejsce może być laurką wieńczącą przygodę Adamsa z Westem (niestety zbliżamy się do jego końca).