Batman i Superman. Bitwa Supersynów – Recenzja
Świetna animacja wpadła do oferty HBO Max. Idealnie pod dzisiejszą premierę z kolekcji Hachette!
„Bitwa Supersynów” jest animacją z zeszłego roku. Debiut Jona Kenta, syna Supermana, na małym ekranie. Jon łączy siły z Damianem, synem Batmana, przeciwko inwazji Starro, kosmicznej rozgwieździe, która chce podbić świat.
Czy motyw przewodni wydaje się oklepany? Taki jest. Animacja w przyjemny i dynamiczny sposób sięga po utarty schemat, żeby zaprezentować szerszej widowni duet, który skradł serducha (w tym i moje) za czasów DC Rebirth. To właśnie tytułowi Supersynowie i ich relacja są najmocniejszym punktem filmu. Chłopaki są od siebie różni, nawet bardzo, ale więź między nimi jeszcze dziecinna, szczera i urocza. Chemia przyciąga do siebie i na barkach dźwiga cały film. Dosłownie Batman&Superman w młodszym wydaniu.
Na szczęście animacja ma więcej do zaoferowania. Dojrzale potraktowano wątki obyczajowe pokazujące trudy dorastania w rodzinie superbohaterskiej oraz w szkole, kiedy nie jest się popularnym, a moce właśnie o sobie dają znać. Wątki rodem z życia wzięte, szczególnie kiedy ojciec nie ma czasu dla dziecka i jest w kłopotliwym dla niego położeniu. Animacja wyraźnie pokazuje jak wzajemnie się wspierać, rozmawiać, odnajdywać w konkretnym środowisku np. szkolne zachowanie Jona, kiedy jest w kłopotach i odkrywa moce czy wdrożenie chłopca w rodzinny sekret.
„Bitwa Supersynów” jest pierwszą animacją DC w całości zrealizowaną za pomocą CGI. Efektem jest specyficzna, dopracowana, dynamiczna kreska o żywej kolorystyce, świetnie sprawdzająca się w widowiskowych scenach akcji. Styl jak najbardziej mi siadł, ale trzeba zaznaczyć, że łatwo można od niego się odbić, ponieważ jest dość sztuczny, nienaturalny.
Starro po prostu jest w tym filmie. Pokazano background postaci, ale w tej formie nie jest to koncepcja choć trochę aspirująca do ambitniejszego ujęcia z „The Suicide Squad” Gunna. Ale motyw świetnie się sprawdza jako element horrorowy. Dreszcze budziła niepewność, który z bohaterów jest kontrolowany (scena z Lois w szkole… profeska), a obiad obrzydzało wypluwanie Starro z gardła (jakkolwiek to brzmi).