Detective Comics tom 3. Wieża

Podobały mi się poprzednie tomy „Detective Comics” Tamaki, mimo kilku zastrzeżeń. Wcale nie czułem się zaskoczony podobnym odbiorem trzeciej części.

Pośrodku Gotham zostaje wzniesiona wieża Arkham. Nowe miejsce, gdzie chorzy przestępcy będą leczeni przez wykwalifikowanych psychiatrów. Ale nazwa zobowiązuje, więc nie będzie to bezproblematyczna placówka.

Podobało mi się długie rozpisanie historii. Tamaki poświęciła sporo czasu, żeby przedstawić funkcjonowanie placówki, pokazać pacjentów i personel. Przełożyło się to na pełny obraz sytuacji wraz z akcentowaniem ciszy przed burzą – w powietrzu wisi, że coś jest nie tak i z każdym rozdziałem otrzymujemy więcej poszlak np. nieregularne zachowanie pacjentów, które różni się zależnie od warunków. Okoliczności dostrzegają podopieczni Batmana, którzy od początku współpracują ze sobą nad sprawą. Ekipa fajnie działa dzieląc się obowiązkami i w wirze akcji są zgranym zespołem. Jest to też okazja, żeby na kart komiksu wrócili bohaterowie nie widziany od dłuższego czasu m.in. Huntress jako jedna z pacjentek ośrodka czy Batwoman podszywająca się pod lekarkę. Nawet wśród superbohaterów są specyficzne zachowania, co pozytywnie wpływa na stopniowanie napięcia przed „wybuchem”. Finał historii zaskoczył mnie, ponieważ autorka sięgnęła po mniej oczywiste rozwiązania (kolejny raz sięgając po rzadziej występujące postacie).

Z dwóch powodów jestem trochę rozczarowany. Pierwszym jest wyłożenie kart na stół na początku, żeby później opowiedzieć jak doszło do zdarzenia. Nie lubię tego zabiegu w każdym medium, ponieważ pozbawiony jestem najciekawszego zwrotu akcji, co przekłada się na moje zainteresowanie i napięcie w trakcie czytania m.in. ciężko na poważnie traktować mi ład i porządek panujący w wieży, kiedy z tyłu głowy mam kłopoty przedstawione na początku historii.

Drugim powodem jest finał historii, w który wpakowano mnóstwo elementów na siłę. Zabrakło miejsca, żeby wszystko sensownie rozpisać i dać wybrzmieć konkretnym rzeczom np. przez cały komiks brakuje pewnej postaci, po czym pojawia się w finale i nikogo nie interesuje, co, jak i dlaczego – podobny zarzut mogę przypisać źródle problemów, które bez dopowiedzenia wprowadza dziurę w losach postaci od jej ostatniego wystąpienia.

Rysunkowo to co lubię. Ładne i dopracowane ilustracje z dbałością o proporcje sylwetek, szczegółowe zapełnienie otoczenia, żywa kolorystyka i twarze w naturalny sposób wyrażające emocje. Artystów mamy aż trzech, ale ich style są zbliżone do siebie, żeby miało mi to nie przeszkadzać podczas czytania.

Detective Comics. Wieża” odbieram podobnie jak poprzednie tomy. Całkiem niezły komiks, przyjemnie czytało się go, ale mam do czego się przyczepić i są to zastrzeżenia wpływające negatywnie na moje wrażenia.

Dziękuję TaniaKsiazka.pl za przekazanie komiksu recenzenckiego. Sklep nie miał wpływu na moje wrażenia i recenzję.