Wrażenia po 6 odcinku 2 sezonu „Moje przygody z Supermanem”

Z lekkim poślizgiem, ale dzielę się swoimi przemyśleniami na temat najnowszego odcinka przygód Supermana

Serial zyskuje z każdym odcinkiem! Akcja serii rozwija się dynamicznie, a twórcy na tyle dobrze bawią się lore Supermana, że jednocześnie szokują rozwiązaniami i śmieją się z pewnych głupotek (np. oddychanie Kryptończyków w kosmosie)! Mimo że fabuła nie przynosi większych zaskoczeń, bo przebiega zgodnie z moimi przewidywaniami (sprawdzają się moje teoria), to bardzo cenię ten kierunek, bo jest to coś świeżego i dobrze zbudowanego.

Coraz bardziej podoba mi się Supergirl. Nowe ujęcie Kary doskonale wpisuje się w ton serialu oraz kreatywne podejście twórców do mitologii Supermana ukazuje złożoną naturę tej postaci. Z jednej strony mamy bezwzględną, samodzielną nieprzewidywalną Kryptonkę, determinowaną, by osiągnąć swoje cele za każdą cenę, a z drugiej – delikatną, poszukującą bliskości i towarzystwa dziewczynę. Ostatni odcinek wyraźnie podkreślił te skrajności, pokazując jak złożoną i nieprzewidywalną postacią jest Kara.

Niemniej jednak, na jej postać wpływ mają manipulacje Brainiaca, który wprowadza grozę do narracji, co było potrzebne, aby nadać większą powagę rozwojowi sytuacji. Przedstawienie Kryptończyków jako nieobliczalnego zagrożenia, podkreśla ich ambicje i konsekwencje ich działań. Wiele się mówi o sile Kryptończyków, ale dopiero wstrząsające obrazy tragedii na Thanagar uzmysłowiają niebezpieczeństwo kryjące się w nich (mocna scena).

Jednakże, irytuje mnie zbyt częste wprowadzanie humoru i naciąganego optymizmu do każdego odcinka. Przykładem może być rozmowa Clarka i Kary, która zbyt łatwo przeszła od poważnej sytuacji do żartów i lekkości. Nie podobało mi się to, gdyż nie pasowało do kontekstu, a postać Kary nienaturalnie zmieniła swoje oblicze. Chociaż twórcy starali się pokazać jej dziewczęcą stronę, uważam, że można było to zrealizować lepiej. Ciut poważniejszy ton nie zaszkodzi serialowi, a młodszy widz nie zrazi.

Mam mieszane uczucia co do przedstawienia Brainiaca. Z jednej strony podoba mi się, że jego postać, przypominająca w działaniu Generała Zoda, jest mocno związana z Kryptończykami, co buduje jego motywacje i sposób działania. Brainiac przeraża swoimi działaniami, a świetna manipulacja Supergirl przyprawia o gęsią skórkę poświadczając o jego autorytecie i zdolnościach. Z drugiej strony, wygląd Brainiaca pozostawia wiele do życzenia. Ma zbyt mało charakterystycznych cech, przypominając raczej zwykłego kryptońskiego robota niż niezależnego antagonistę znanego z komiksów. Jest to przykład postaci zmodyfikowanej na potrzeby adaptacji, która mogłaby nosić dowolny pseudonim i nadal nie straciłaby na tym, ponieważ nie przypomina swojego pierwowzoru ani historią, ani wyglądem. Nie przeszkadzają mi zabawy wizerunkami postaci dopóki nie tracą unikalnych cech.

No i końcówka odcinka… Historia zostawia widza w takim punkcie, że czym prędzej chce się poznać ciąg dalszy!

P.S. Oglądajcie „Moje przygody z Supermanem” na MAX. Kandydat do miana najlepszej produkcji DC tego roku!