Pingwin – Odcinek 3 (Bezspoilerowa opinia)

Trzeci odcinek jest najlepszy z dotychczasowych! Intensywna relacja między Pingwinem a Sofią zaowocowała zaskakującą współpracą, w której oboje doskonale się rozumieli i umiejętnie wykorzystywali swoje atuty, co najlepiej pokazała konfrontacja z Vittim (wybuch Oswalda, sztos). ). Była to również rozwojowa współpraca dla obu postaci, pokazująca ich z innej strony – Sofię jako bardziej otwartą i towarzyską, a Oswalda jako ambitnie dążącego do miejsc, gdzie niekoniecznie powinien się znaleźć. W spokojniejszych momentach historia wyraźnie nakreśliła, co nie gra między bohaterami, co z kolei przyczyniło się do „wow” na końcu w postaci zaskakującego cliffhangera, który obiecuje sporo na kolejny odcinek pod kątem akcji. Chemia między nimi była wyjątkowa – szkoda, że nie pociągnięto tego dłużej, bo razem mogliby wstrząsnąć Gotham (twarz Sofii skrywa tyle emocji, że gęsto robi się w powietrzu!).

Podobało mi się również to, że tyle czasu poświęcono ukazaniu przeszłości Victora. Dzięki retrospekcjom poznaliśmy środowisko, w którym dorastał, oraz tragedię, która go spotkała (mocne sceny dopełniającego pierwszego Batmana!). Bagaż jego doświadczeń dodał głębi emocjonalnej jego postaci, zwłaszcza w kontraście do pochwał, które otrzymał od Pingwina w tym odcinku. To wszystko przełożyło się na ujmujący wewnętrzny konflikt, który idealnie współgrał z końcowym cliffhangerem – zrobił na mnie ogromne wrażenie, nawet złapałem się na niepewności względem jego decyzji (dzięki wiarygodnej scenie w kiblu!).

Zwróciłem też uwagę na wyraz twarzy Victora, kiedy zaczyna się jąkać. Rhenzy Feliz, odtwórca roli, ma niesamowity talent – tak przekonująco oddaje stres na twarzy, że łatwo uwierzyć, że to nie gra aktorska.

A ta końcówka! Oswald podłożył sobie tyle kłód pod nogi, że nie mam pojęcia, co się wydarzy w kolejnym odcinku. Wydaje się, że jest spalony u każdego, cud, jeśli nie dostanie kosy w żebro… ale to działa na korzyść Victora, który naprawdę zaimponował swoim poświęceniem! W czwartek/piątek podzielę się teorią, w jaki sposób Oswald obróci sytuację na swoją korzyść – ten odcinek stworzył potencjalne rozwiązanie.

Podobają mi się teorie dotyczące Strange’a/Crane’a stojącego za leczeniem Sofii w Arkham oraz obecności Blissa. Wątek dilerski byłby świetnym fundamentem, aby wprowadzić te postacie i rozwinąć je w „The Batman. Part II” – połączenie obiecanego wątku korupcji w Gotham z wpływami w Arkham? Widzę to, bardziej niż Trybunał Sów, który lepiej sprawdziłby się w finale trylogii.