Superman. Powrót Kal-Ela
„Powrót Kal-Ela”? Ładne domknięcie wątków i wytyczenie nowych kursów.
„Superman. Powrót Kal-Ela” to znaczący tom w uniwersum Supermana, który nie tylko zwieńcza dotychczasowe wątki, ale także toruje drogę dla nowych opowieści. Komiks stanowi konsekwentny epilog do sagi „Świata Wojny”, ukazując szerokie konsekwencje decyzji Supermana, od stosunków między ziemią a niewolnikami po konfrontacje z Nowymi Bogami.
Z jednej strony, jest to komiks otwierający nowe perspektywy dla serii. Widać to zwłaszcza w podejściu do postaci Metamorpho, którego tragedia i ludzkie cechy są głęboko rozpisane, dając nowy wymiar zapomnianemu przeciwnikowi Supermana. Z kolei wątki związane z Lexem Luthorem i jego przebiegłością, jak również z rodziną Supermana, która coraz bardziej wchodzi na pierwszy plan, są ambitnie realizowane, chociaż mogą przytłaczać. Ilość postaci nieznanych na polskim rynku komiksowym może dezorientować czytelników, a także wpływać na trudności z utrzymaniem chronologii, zwłaszcza gdy syn Supermana wita ojca, który przez ostatnie kilkadziesiąt stron aktywnie uczestniczy w wydarzeniach na ziemi.
Za ilustracje odpowiada trio uzdolnionych artystów: Mike Perkins, Clan Tormey i David Lapham. Mimo różnic w stylu, wspólnie dostarczają solidnie wykonanych rysunków, które są doskonale dostosowane do klimatu narracji. Każdy z nich skupia się na realistycznym oddaniu proporcji bohaterów i otoczenia. Szczególnie pamiętna jest historia Metallo, gdzie artyści wykorzystują cienie, aby nadać scenom dramatyczny ton, co doskonale oddaje napięcie rozmowy Metallo z Luthorem.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.