Zatanna. Bring Down the House (Opinia)

„Zatanna: Bring Down the House” to pięcioczęściowy komiks z imprintu „DC Black Label”, w którym tytułowa bohaterka porzuca swoje magiczne zdolności na rzecz iluzjonistycznych sztuczek w Las Vegas. Zatanna nie jest zadowolona z obranego kierunku życia, ale wszystko zmienia się, gdy pojawiają się demoniczne istoty. Mariko Tamaki stworzyła zwartą i angażującą historię, płynnie przechodząc między dwoma liniami czasowymi. Retrospekcje solidnie budują traumę bohaterki, której konsekwencje obserwujemy w jej obecnym życiu. Historia klarownie przedstawia powody rezygnacji Zatanny z magii, a sceny zmęczenia życiem nadają jej bardziej ludzką twarz, co ułatwia utożsamienie się z postacią.

Na początku główna akcja wydawała się sztampowa – nagłe pojawienie się demonicznych przeciwników i wir magicznych starć. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem fabuła nabiera głębi, a nowe fakty komplikują historię, nadając jej mroczniejszy ton. Tamaki skutecznie zmienia pewne elementy znane z kanonu, co momentami wywołuje gęsią skórkę. Świat bohaterki został rozbudowany o nowe postacie i wątki, a znane twarze, takie jak John Constantine, pojawiają się sporadycznie, ale z wyraźną rolą w fabule. Każdy element znajduje swoje miejsce i ma uzasadnienie w odpowiednim momencie (z pewnymi wyjątkami), a na przestrzeni pięciu rozdziałów udało się wykreować dojrzewającą bohaterkę, która, mimo wprowadzonych zmian, pozostaje bliska pierwotnej wersji. Komiks można traktować jako wprowadzenie do postaci Zatanny, choć historia jej ojca została mocno zmodyfikowana.

Mimo sympatii do twórczości Tamaki, mam kilka „ale” (standard!). Nie wszystkie postacie otrzymały odpowiednie tło, co sprawia, że niektóre motywy są niejasne, przez co historia nie jest w pełni kompletna (nie wiadomo o co chodzi z jedną stroną konfliktu, brak informacji o członkach drugiej strony konfliktu). Bohaterka podejmuje w pewnym momencie decyzję, która wydaje się nie do końca uzasadniona w kontekście fabuły – zabrakło solidnego uargumentowania. Mam również zastrzeżenia do finału, gdzie okoliczności w niewyjaśniony sposób wpływają na postaci, a pewne działania jednej ze stron konfliktu przynoszą efekty w sposób zbyt uproszczony do całej historii. Wydłużenie historii o dwa dodatkowe rozdziały mogłoby poprawić jej płynność i rozwój wątków.

Od strony wizualnej komiks jest zachwycający dzięki pracy Javiera Rodrigueza. Choć ilustracje bazują na prostych kształtach i kolorach, artysta świetnie bawi się formą i mieszaniem barw, nadając każdemu kadrowi niezbędny klimat np. wykorzystanie czerwieni w mrocznych scenach z nadużyciem tuszu buduje atmosferę grozy i poczucie niebezpieczeństwa. Kadrowanie jest nieszablonowe – zastosowanie unikalnych kształtów, jak drzewo oddzielające panele, dodaje uroku, nie wpływając negatywnie na czytelność.