Peacemaker – 5odcinek 2 sezon (Opinia bezspoilerowa)

Piąty odcinek „Peacemaker” za nami, czyli prawdopodobnie najważniejszy odcinek tego sezonu, jeśli chodzi o kierunek fabularny, ponieważ Peacemaker podjął decyzję, która z całą pewnością będzie miała ogromny wpływ na najbliższe lata DCU. Co będzie dalej, o tym będziemy dywagować w kolejnych tygodniach, bo z jakiegoś powodu Gunn nie dawał recenzentom dostępu od odcinków 6-8, ale decyzja Peacemakera została świetnie ograna jeśli chodzi o jej umotywowanie. Temat uważam za podjęty kompletnie, z różnych stron, wszystkie dotychczasowe rozmowy miały głębię, a reakcje otoczenia nadają mocniejszego wydźwięku – nawet płacz Vigilante, no cholera, dało w kość!

Siłą fabuły są reakcje osób związanych z wątkami, retrospekcje. Dzięki temu działania bohaterów nie są jednoznaczne np. Harcourt, cholera wie co kłębi się w jej głowie. Historia nieźle się pląta z udziałem innych bohaterów, nawet Judomaster ma szansę ostro namieszać swoją decyzją, czym całkowicie mnie zaskoczył.

NO I CHOLERY ORZEŁEK! No nie myliłem się w poście sprzed paru dni, że Czerwony Dzik… no sami wiecie. ALE TO JAKĄ ROLĘ ORZEŁEK ODEGRAŁ… No mega pozytywnie zaskakujący wątek, który z totalnej głupoty ewoluuje w tak szaloną koncepcję, że chce się nią karmić czując, że potrzebuję tak absurdalnego szaleństwa w swoim żyćku. Jeszcze się okaże, że jednym z dwóch tajemniczych projektów, o których Gunn nie chce pisnąć słówka, żeby konkurencja nie podłapała tematu, będzie aktorska wersja Zwierzęcej Ligii (czy coś w tym stylu) z Krypto i Orzełkiem w rolach głównych (gdzieś przewinęły mi się wypowiedzi, że potencjalny reżyser projektu pytał Gunna jakim budżetem dysponują na CGI).