White Knight Presents: Red Hood #1

Cykl „Biały Rycerz” Murphyego nie zwalnia. Autor cały czas poszerza swój elseworld o Batmanie, co i rusz dostarczając nam nowych serii. Na polskim rynku mamy dwie części głównego cyklu oraz spin-off o Harley Quinn. Wystarczy? Innego zdania jest Murphy aktualnie wydający trzecią część głównego cyklu oraz spin-off o Red Hoodzie, który jest przedmiotem dzisiejszej recenzji.

Dosyć krótkiej recenzji, ponieważ sam spin-off planowany jest w dwóch częściach trzydziestokartkowych, a dziś omówię tylko pierwszą z racji premiery. Akcja zaczyna się od retrospekcji ulokowanych przed pierwszym tomem głównego cyklu. Pięciostronnicowe doświadczenie Jasona z Jokerem z paskudnej nocy. Wydarzenia potoczyły się inaczej niż kanonicznie. Jason uciekł spod łomu Jokera zdradzając mu tajemnicę tożsamości Batmana. Joker wypuścił go. Nie z litości, a wychodząc z założenia, że są rzeczy gorsze od śmierci i Jason tego doświadczy.

Joker nie mylił się. Akcja przenosi się bliżej wydarzeń z pierwszego tomu. Jasona gryzą grzechy z przeszłości nie pozwalając mu wybaczyć samemu sobie czy odnaleźć się w rzeczywistości. Wszystko się zmieni, kiedy poznaje Gan, dziewczynę uchodzącą za samozwańczą Robin. Prosi go o nauki. Jason zgadza się po dłuższej chwili i w ten sposób rodzi się nietypowa relacja mistrza z uczniem.

Relacja jest głównym tematem spin-offu, która zaciekawiła mnie, ponieważ dostrzegam w niej symboliczny wydźwięk. Gan jest silną, niezależną i ambitną dziewczyną, która pod szkoleniem Jasona może wyjść na pełnoprawną bohaterkę. Znając styl Murphyego jeszcze nie raz nas zaskoczy nią. W przypadku Jasona relacja może pełnić funkcję terapeutyczną. Jasona spotykamy w momencie złamania psychicznego, ran z których ciężko mu wyjść. Robin zawsze wypełniał luki w życiu Batmana, pomagając mu nabrać pozytywnych perspektyw, lepiej radzić z emocjami i wyjść na prostą w relacjach międzyludzkich. Podobnego wpływu oczekuję tutaj.

Clay McCormack przygotował scenariusz do „Red Hood #1” opierając go na scenariuszu Murphyego. McCormackowi udaje się odwzorować styl narracyjny charakteryzujący poprzednie elementy elseworldu. Podobne oddanie dostrzegam po rysunkach stworzonych przez Simone Di Meo z kolorami Dave’a Stewarta. Panowie naśladują styl zarówno kreską jak i tonacją kolorystyczną. Wyjątkiem są retrospekcje w całości stworzone przez Di Meo. Nowocześniejszy styl zachwycający wizualnie dzięki grze świateł i cieni, tylko podkreślający talent rysownika swobodnie operujący dwoma odmiennymi stylami.

Komiks oferuje skromne materiały dodatkowe w postaci szkiców wybranych stron oraz alternatywnych okładek.

Dobrej historii nigdy za wiele. Lubię cykl Białego Rycerza i z entuzjazmem spoglądam na kolejne projekty rozszerzające świat Murphyego. Nie zawiodłem się na spin-offie o Red Hoodzie, ponieważ dostrzegam potencjał na dobrą historię. Nie wątpię, że całość zostanie opowiedziana kompleksowo, bez pozostawiania niedosytu, tylko w głowie będzie huczało echo objętości komiksu pamiętając rozciągłość serii poświęconej Harley Quinn.

Komiks otrzymałem od ATOM Comics za co serdecznie dziękuję. Możecie go kupić u nich przez internet oraz stacjonarnie.