Injustice. Bogowie pośród nas. Rok trzeci. Tom 3
Injustice jest moim ulubionych elseworldem DC. Prawdopodobnie powtarzam się któryś raz, ale czuję się w obowiązku, żeby nagłaśniać ten fakt. Pierwszą odsłonę gry przeszedłem czterokrotnie i komiksowy prequel zapoczątkowany przez Taylora jest świetnym uzupełnieniem, aby lepiej zrozumieć wykreowany świat i usytuowanie bohaterów odbiegające od kanonicznego świata. Pierwsze dwa tomy porwały mnie. Czy trzeci robi to samo? Oj tak!
Początek roku trzeciego ocieka mrokiem. Constantine mierzy się ze skutkami efekciarskiej batali pomiędzy Korpusami z finału poprzedniego tomu. Truchło randomowego zielonego latarnia uderzyło w blok mieszkalny z ochronnymi czarami Constantine’a. Po co to zrobił? Takie tam zabezpieczenie dla jego córki. Zaraz, córki? Tak! Constantine ma córkę i dołożył wszelkich starań, aby zapewnić jej ochronę przed swoimi wrogami. Niestety, zrządzenie losu pozmieniało jego plany. Matka dziewczynki umarła i John musi wziąć powinność obowiązku. Dbając o jej bezpieczeństwo, z tyłu głowy pamiętając o rebelii Supermana, ma powód, aby wesprzeć ruch oporu Batmana.
Zwiększenie roli świata magii w Injustice wpłynęło korzystnie na cykl. Identycznymi wartościami jak z DCeased. Historia stała się mroczniejsza, brutalniejsza, poważniejsza cena rozgrywki, no i bardziej nieprzewidywalna. Duża w tym zasługa przywódcy magicznego podołka, Constantine’a, który jest kontrowersyjną postacią w świecie DC. Mag ekscentryk, który nieszablonowo podchodzi do spraw, i w podobnym sposób postępuje im bliżej finału. Gość, który bez skrupułów wykorzystuje sojuszników i odwraca się do nich plecami w najmniej oczekiwanych momentach. Czy z takim gościem u boku mogą zbliżyć się do zwycięstwa? Cholibka wie, ale Taylor wie w jaki sposób prowadzić postacie w zgodzie z kanonem. Jeśli poprowadzi kogoś w inny sposób to umie uzasadnić w sposób naturalny i przede wszystkim, żeby jedno z drugiego wynikało np. tajemniczy sojusznik Supermana o charakterze magicznym czy powracająca persona w wyniku przekazania mocy przez kogoś, więcej nie zdradzam.
Akcji w komiksie jest sporo, ale nie dominuje go. Główny scenarzysta wyważa elementy, aby pomiędzy akcjami wprowadzić spokojniejsze chwile budujące napięcie, całe tła fabularne, przede wszystkim interakcje pomiędzy postaciami. Ostatni wymieniony element jest istotny, ponieważ obrazuje motywacje i obawy bohaterów wspierających głównych graczy np. Shazam emocjonalnie reagujący na okrutność swojego szefa, za każdym razem podkreślający powody swojej decyzji. Wspominając o relacjach międzyludzkich nie można zapomnieć o duecie Constantine-Batman. Pierwszy gościu wielokrotnie wchodzi na ambicje drugiego, nie raz czy dwa obrażając go słownie. Dosyć wrażliwy zabieg, który w konsekwencji przywraca Nietoperzowi, złamanego w duchu, jego stary charakter.
Wszystko fajnie do siódmego zeszytu z dwunastu. Potem Taylor żegna się z cyklem i przekazuje pałeczkę scenarzysty Bucciellato. Następca z pozoru miał łatwe zadanie, ponieważ musiał podkończać wątki zapoczątkowane przez poprzednika. Robi to poprawnie i w stylu Taylora. Niestety na tym etapie czuć delikatny spadek jakości wynikający z realizacji kilku elementów np. brak innowacyjności w starciach pomiędzy bohaterami, co nie występowało u Taylora (zawsze dbał o ciekawe walki opierające się na unikalnych zdolnościach walczących), wprowadzanie postaci w pośpiechu (brak konsekwencji czasowej wydarzeń lub zero emocji towarzyszącym „debiutom”), kończąc na przymusowym pisaniu niektórych dialogów wprowadzających niespójności fabularne.
Łącznie siedmiu artystów pracowało nad trzecią odsłoną cyklu. Artyści o zbliżonych do siebie stylach, czego efektem są rysunki o podobnym charakterze dającym odczucie podobieństwa między sobą. Fakt dla mnie bardzo istotny, ponieważ jestem uczulony na odstępstwa pod tym kątem. Jedynym zastrzeżeniem są dla mnie twarze bohaterów w wykonaniu Millera czy Woodsa. Delikatnie one odstają od charakterystycznych rysów w wykonaniu Redondo kipiących emocjami.
Trzeci rok Injustice jest moją ulubioną odsłoną cyklu. Poziomem jednak stoi ciut niżej od poprzednich tomów, co wynika ze zmiany scenarzysty. Choć niewielki jest spadek jakościowy to alarmuje o trendzie, którzy może rzutować na kolejne odsłony. Trochę mam obaw o przyszłość cyklu, ale nie zniechęci mnie to do przeczytania ich.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.


