DCeased: War of the Undead Gods #5

Streszczenie komiksu:

Strażnicy są przerażeni dowiadując się kto pociąga za sznurki zarazy. Zarządzają spotkanie z Kwintesencjami, aby podjąć decyzję o dalszych losach wszystkiego. W tym czasie Superman, Mxyzptlk i Kilowog wybierają się na planetę „Byczka”, żeby ocalić ją przed siłami Darkseida.

Na miejscu rzeźnia. Bohaterowie w trójkę guzik zdziałają. Z pomocą przybyła reszta korpusu Zielonych Latarni. Dało im to minimalną przewagę do momentu, aż zaraza nie dosięgnęła Mxyzptlka. Zgładził on mnóstwo istnień, w tym Kilowoga i Stewarta. Chochlik nawet uszkodził centralną baterię mocy. Spectre, jako jedyny, przywrócił do działania baterię (co zwróciło Korpusowi źródło ich mocy), a następnie pochwycił za mieć i ruszył na chochlika.

Wrażenia z komiksu:

Autentycznie jestem pod wrażeniem jak Taylorowi udaje się trzymać poziom jednocześnie przekraczając granicę trzymającą historię w ryzach. Scenarzysta stąpa po dosyć kruchym lodzie, na którym łatwo wyłożyć się i połamać. Na tym etapie lód nie pęka, a całość ma sens. Zasługuje to na wyróżnienie, ponieważ sam motyw przemiany chochlika z 5 wymiaru jest niebezpieczną zagrywką. Tu udało się efekt osiągnąć, odpowiednio uzasadnić i wykorzystać w kontekście lore DC. To tylko pokazuje z jakim pomysłem autor był od dawna (może od początku?) – nie dało się tego wymyśleć na poczekaniu. Kłania się też znajomość lore przez Taylora z pomysłem jak to łączyć itd. Historia w tej formie prezentuje się równie epicko co masa wydarzeń w kanonie świecie DC na miarę Kryzysów, jednocześnie trzymając się daleko od takich granic i umiejętnie wykorzystując potencjał większości postaci – nawet tych, co ledwo wchodzą do historii.