Batman #137
Ciąg dalszy konfliktu Batmana i Catwoman czyli „Batman #137” (streszczenie, wrażenia).
Streszczenie komiksu:
Batman angażuje się w walkę z Catwoman. Zaczyna wyłapywać jej sojuszników i odstawiać ich do więzienia. W przeciągu kilku godzin złapał 8 złodziei. Zachowanie Batman alarmuje jego podopiecznych, że dłużej nie kontroluje siebie. Dawni uczniowie są zgodni, że muszą działać. Jason i Catwoman próbuję odwrócić uwagę Nietoperza, żeby w tym czasie działać spokojnie. Batman nie dał zwabić się w pułapkę. Dociera do kryjówki Catwoman i rozwala ją. Na miejscu pojawiają się podopieczni Batmana i zaczynają z nim walkę. Starcie zaczyna przechylać się na korzyść Nightwinga i Jasona, ale w porę interweniuje Damian. Batman razem z Robinem uciekają do swojego domu na przedmieściach. Rankiem pojawia się urzędnik informujący Bruce’a, że ktoś kupił jego rezydencję. Tym kimś okazuje się… Vandal Savage!
W międzyczasie spotyka się grupa ikonicznych przeciwników Batmana m.in. Scarecrow, Black Mask, Two Face czy Pig. Chcą wykorzystać publiczny konflikt Catwoman i Batmana, żeby ponownie zaistnieć w Gotham.
Wrażenia z komiksu:
Bardzo podoba mi się wydarzenie w ogólnym ujęciu. Ma ono uliczny klimat i nie przebiega schematycznie. Jestem zaskoczony, że sojusznicy Batman zgodnie stoją przeciwko niemu (na co nie wskazywała poprzednia część), a Zdarsky wyraźnie pokazuje szaleństwo Batmana – bardzo jestem ciekaw jak daleko pójdzie Nietoperz w swoim szale. Końcowy cliffhanger zaskoczył mnie. Nie spodziewałem się udziału Savage’a we wszystkim.
Zastrzeżenia mam do przebiegu wydarzenia. Identyczna uwaga jak do poprzednich runów Zdarsky’ego. Jest bardzo dużo walk, co powoduje, że potencjał historii zostaje spłycony do mordobicia. Nie oceniam tego pozytywnie, ponieważ nie czuję wyciągnięcia z historii czegoś więcej np. rozmowa Batczłonków sugeruje próbę pokojowego rozwiązania konfliktu z Batmanem, przegadania z nim wszystkiego, ale chwilę później obserwujemy jak przez kilkanaście stron tłuką się efektownie – nawet żadne z nich nie próbuje odezwać się do Batmana tylko ślepą lecą z piąchami na siebie… Nie rozumiem, dlaczego Zdarsky co chwila spłyca Batscenariusze do mordobicia. W „Daredevil” pokazał, że jak chce to potrafi wyciągnąć coś więcej. Przynajmniej brakuje teraz przehajpowanych przeciwnków (Failsafe) czy multiwersowych podróży.


