Nastoletni Tytani. Tom 2: Wejście Aqualada

Muszę na wstępie przyznać, że nie miałem dużych oczekiwań względem tego tomu. Benjamin Percy, delikatnie mówiąc nie należy do moich ulubionych scenarzystów. Nawet po samym tytule spodziewałem się lekkiego komiksu będącego teen-dramą, na który zwyczajnie jestem za stary. Bardzo się pomyliłem co do jakości „Wejścia Aqualada”, ale czy niskim oczekiwaniom nie może sprostać byle jaki komiks?

Na pewno można powiedzieć, że Percy’emu lepiej wychodzi pisanie scenariuszy o Nastoletnich Tytanach, niż o Green Arrowie. Przykładowo „Wyspa blizn” była dla mnie nie do przebrnięcia przez nudne dialogi i nie wiele bardziej angażującą fabułę i jedynym atutem tomu były rysunki Otto Schmidta. W przypadku „Wejścia Aqualada” jest inaczej. Percy dobrze rozumie młodych bohaterów, świetnie oddając ich osobowości, oraz postawy, a do tego pisze im przyzwoitej jakości kwestie. Młodzi uczą się współpracy, siebie samych, poza tym zmagają się z własnymi problemami. W pewnym momencie czułem się, jakbym czytał historię z X-Men, której autor czuje postacie i to sprawia, że chce mi się dalej czytać.

Scenarzysta stworzył także interesującą fabułę. Poznajemy w niej Jacksona Hyde’a (znanego w Polsce dzięki „Lidze Młodych”), który potrafi kontrolować wodę i czuje się jak wyrzutek. Postanawia on uciec z domu i dołączyć do Nastoletnich Tytanów. Tytułowa drużyna z kolei zajmuje się wzrostem aktywności rekinów w okolicach San Francisco. Jackson zostaje członkiem Tytanów, równolegle poznajemy przeciwników stojących za intrygą, która szybko zaczyna kręcić się wokół nowego członka zespołu. Historia w pewnym momencie zaczęła mi przypominać odcinek kreskówki z lat 80. lub 90. Wrażenie to wynika z raczej nieskomplikowanej konstrukcji opowieści i kreowania przeciwników na modłę Szkieletora albo Bebopa i Rocksteady’ego. Taki stan rzeczy ciekawie współgra z udaną kreacją protagonistów przypominając stare kreskówki. Wiemy, że nie zawsze były wybitne, ale lubimy do nich wracać, bo dobrze nam się kojarzą i lubimy ich bohaterów.

Warto tu wspomnieć, że w trakcie tej opowieści Nastoletni Tytani mieli crossover z seriami „Titans” i „Deathstroke” pod tytułem „Lazarus Contract”. Mocno wpływa on na bohaterów i drużynę, ale Egmont nie przewidział wydania tej historii. Zamiast komiksu dostajemy streszczenie „Paktu Łazarza” w „Wejściu Aqualada”. Czy popsuło mi to odbiór całości? Nie, to tylko jeden zeszyt odrębnej opowieści. Nie ma tu wielkiej szkody. Mimo to liczę, że ten ubytek zostanie zapełniony.

Khoi Pham, Pop Mhan, Phill Hester i Trevor Scott odpowiedzialni za rysunki też dobrze wykonali swoją cześć prac nad komiksem. Plansze są kolorowe i czytelne, ale raczej nie są arcydziełami. Są po prostu niezłe.

Przez cały czas pisania tej recenzji jak bumerang wracało do mnie słowa „przyzwoity”, „niezły”, „porządny”. Doskonale oddają one mój stosunek do „Wejścia Aqualada”. To zwyczajnie komiks na szkolną czwórkę. Nie jest najlepszy, ale nazwanie go słabym byłoby zwyczajną krzywdą. Szczególnie, że w tym tomie Benjamin Percy udowodnił mi, że potrafi być dobrym scenarzystą.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.