Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni. Tom 4: Rozłam

Tytuł mówi to wprost, okładka temu przeczy: Żółty i Zielony Korpus czeka kolejna walka, w której sojusze zawarte w poprzednich tomach staną się bezwartościowe. Dlaczego tak się stało? Czy istnieje szansa na pogodzenie obu formacji?

Moim zdaniem jakość kolejnych tomów „Hala Jordana…” konsekwentnie rosła, aby wraz z „Poszukiwaniem nadziei” można było bez żadnych wątpliwości zaliczyć ten komiks do grona najlepszych w Odrodzeniu. Robert Venditti odkrył wtedy formułę na idealną opowieść o Latarnikach, która przedstawiałaby nowe historie z ogromnym szacunkiem dla przeszłości bohaterów. I to się nie zmienia, „Rozłam” jest pasjonującą lekturą połączoną z uroczą laurką dla ziemskich Latarni: Hala Jordana, Johna Stewarta, Kyle’a Raynera i Guy’a Gardnera. „Momenty chwały” poszczególnych bohaterów w żaden sposób nie są męczące, bo scenarzysta nie ogranicza się wyłącznie do pisania kwestii w stylu „Cieszę się, że jesteś po naszej stronie Guy.” albo „Hal jest najlepszy z nas wszystkich.”. Celebrowanie charakterów postaci odbywa się także na inne sposoby. Na przykład w tym tomie Hal ma bardzo osobisty moment związany z jego ukochanym ojcem, gdzie dowiadujemy się jak jego śmierć wpłynęła na życie herosa. Myślę, że taki sposób pisania doceni każdy wielbiciel Green Lanternów, od osób pamiętających serię z wydawnictwa TM-Semic po nowych czytelników, którzy dopiero poznają ten zakątek uniwersum DC.

Ustaliliśmy już, że Venditti świetnie czuje postacie, ale jak idzie mu z fabułą? „Rozłam” to świetne poprowadzenie wątków zapoczątkowanych poprzednio. Do tego historia wprowadza nowe figury na szachownicę.

Schwytany kosmiczny pirat twierdzi, że jest w posiadaniu informacji kompromitujących oba Korpusy. Sprawą na polecenie Johna Stewarta zajmują się Gardner i Arkillo. Równolegle obserwujemy rozwój relacji Kyle’a i Soranik. Chłopak chciałby, aby córka Sinestro przyjęła swój dawny, zielony pierścień. Cała historia kończy się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Na szczęście nie jest to koniec tomu. Druga historia pozwala odpocząć, mimo, że też dostarcza emocji. „Upadek bogów” to opowieść o golemach polujących na mieszkańców Nowej Genezy.

Cieszy mnie, że każdą historię ilustruje inny artysta, a nie tak jak wcześniej rysują oni co drugi, lub co trzeci zeszyt. Pozwala to lepiej docenić zalety i charakterystyczne cechy prac Ethana Van Scivera („Rozłam”) i Rafy Sandovala („Upadek bogów”). Mimo, że lubię obydwu z nich, to muszę przyznać, że to pierwsza historia jest narysowana lepiej. Z pewnością to kwestia nie tyle kreski co kolorów. Dzięki nim rysunki Scivera są bardzo jasne i jaskrawe, co podkreśla liczne szczegóły na planszach. Z kolei zieleń u Sandovala wydaje się być nieco przytłumiona, podobnie jak inne kolory.

Innymi słowy „Rozłam” to kontynuacja świetnego runu, co powinno ucieszyć fanów Latarni. Mnie cieszy także to, że twórcy są odważni i nie ograniczają się przy opowiadaniu historii. Scenariusze i rysunki są na najwyższym poziomie, więc nie mógłbym tego tytułu nie polecić.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.