Chłopaki tom 1: Jak na imie tej grze

Serial „The Boys” wprowadził świeżość w tematyce superbohaterów. Produkcja błyskawicznie podbiła serca fanów, a Amazon Prime Video zyskał na popularności Serial ma swój odpowiednik komiksowy, a co lepsze, pierwsze sześć numerów (zebranych w 1-szy tom) zostały wydane przez DC Comics (konkretniej imprint Wildstorm). Czy warto sięgnąć?

Garth Ennis, którego możecie kojarzyć z „Hellblazer” czy „Kaznodzieja”, burzy znany nam ideał superbohaterów. Siódemka, będąca parodią Ligi Sprawiedliwości, jest zepsutą drużyną bohaterów za działaniami, których stoi marketing i to nie byle jaki. Świat postrzega ich jako ideał ludzkości, którzy dzień i noc są gotowi stawiać czoła złu. Czy tak jest w rzeczywistości? A w życiu! Jest to grupa zepsutych bohaterów, którzy w poważaniu mają innych. Liczą się tylko oni i ich zachcianki, nawet jeżeli przekraczają linię prawa. Na szczęście jest ekipa, która zrobi z tym porządek. To tytułowe chłopaki!

Trudno uwierzyć, że DC posiadało w swojej ofercie serię łamiącą stereotypy superbohaterów będący oczkiem firmy od lat 40-stych. „The Boys” nie jest delikatną pozycją. Występuje mocne słownictwo, odważne sceny seksu, brutalne zwroty akcji (np. urywanie dłoni) i wszystko co najgorsze może wyjść z wyobraźni. Irlandzki scenarzysta poradził sobie ze złamaniem wizerunku owijając to w spójną i ciekawą historię. „The Boys” wprowadza powiew świeżości w tematyce superbohaterów odpowiadając na pytanie „co by było gdyby bohaterowie nie byli do końca dobrzy jak nam się wydaje?”. Ennis ukazał nie tylko przerysowany przekrój superbohaterów. Skupił się również na przedstawieniu złamanych ideałów wśród początkujących superbohaterów, którzy wierzyli, że obrońcy świata są tacy jak rysuje ich telewizja. Wiarygodnie wyszło mu również przedstawienie portretu człowieka zniszczonego przez życie.

Zastanawiacie się pewnie jak bardzo podobny lub inny jest komiks względem serialu? Bardzo. Spodziewałem się drobnych odstępstw ale nie aż takich. Główny problem w obu przypadkach jest ten sam. Chłopaki chcący dokopać 7-demce. Główny motyw + imiona postaci to jedyne cechy wspólne obydwu mediów. Komiksowa fabuła podąża w zupełnie innym kierunku, wizerunki postaci różnią się od tych na małym ekranie, podobnie ich charaktery, co najlepiej przedstawia przykład Hughiego. Gdzie nie gdzie pojawiają się podobne motywy (np. „chrzest” Annie w 7-demce) ale nawet tutaj widać kolosalne różnice. Bardziej podpasowała mi historia serialowa, co nie znaczy, że komiksowa jest zła.

Darick Robertson wspomógł Ennisa od strony graficznej i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wywiązał się z zadania wzorowo. Z początku nie byłem przekonany do jego stylu ale nie byłem ślepy na dopracowaną kreskę, szczegółowe przedstawienie bohaterów oraz świetne ujęcie emocji, które napływały z każdej strony.

„Chłopaki tom 1: Jak na imię tej grze” jest mocną pozycją na rynku komiksów o superbohaterach wprowadzając świeżość w tematyce. Ostra, wulgarna, brutalna pozycja burząca stereotypy o superbohaterach. Wizja Ennisa trafia w czytelnika przekonując, że w realistycznym świecie tak właśnie mogłyby potoczyć się losy. Dobrze bawiłem się przy komiksie, choć nie ukrywam, że spodziewałem się historii bliższej serialowi. Warto sięgnąć po komiks, nie zawiedziecie się.