The Adventures of Superman: TM-Semic 7/93

Jedna z moich ulubionych pozycji z Supkiem z TM-Semic, przy której niesamowicie się odprężyłem. Zaczyna się poważnie i tajemniczo. Superman dryfuje w czasoprzestrzeni. Tajemniczy ktoś próbuje go uratować. Wybuchem przenosi eSa do odległej przyszłości. Trafił na lodową paletę sąsiadującą z miejscem, gdzie Legion of Super Heroes walczy z niebezpieczną chmurą, czy tego podobnym tworem. Superman jest zdezorientowany w sytuacji ale jak to on, nie siedzi na tyłku i płacze w rękaw. Pomaga bohaterom w przyszłości i wychodzi mu to bokiem. Akcja jest bardzo fajna, całość podkręca nietypowy przeciwnik, spotkanie Supermana z Legionem zdecydowanie za krótkie, żeby cokolwiek więcej na ten temat powiedzieć.

Całkowita zmiana klimatu następuje wraz z dalszym rozwojem akcji. Nie wiem skąd scenarzysta czerpał inspiracje ale niech robi to częściej. Superman trafia do ery dinozaurów, później do epoki lodowcowej, aż przenosi się do średniowiecza rycerskiego. Pozytywnie zakręcone historie z niesamowicie przedstawionym klimatem. Nie można się nudzić przy tak humorystycznych wątkach, przy których nie trzeba specjalnie myśleć i można się wyluzować. Sytuacja jest ciekawsza o tyle, że brak tu większego złola knującego przeciwko Supermanowi. Okoliczności są kiepskie i główny bohater samemu musi dojść do rozwiązania zagadki, a przy okazji poradzić sobie w rzeczywistościach oddalonych lata świetlne. Zarośnięty Superman z dinusiem u boku był idealnym elementem do udanego piątkowego wieczora <3 Artysta bardzo fajnie poradził sobie z różnymi epokami. Pierwsze zachwyty miałem przy lodowej planecie ulokowanej w przyszłości, a widoczki dinozaurów i mamutów roztopiły moje serce.

Najmniej ciekawą częścią komiksu była akcja w Metropolis. Kilka nieciekawych stron, które można było poświęcić na dodatkowe kadry z ery dinozaurów. Nie pogardziłbym.