Flex Mentallo. Człowiek Mięśniowej Tajemnicy

Ubóstwiam „Doom Patrol” Granta Morrisona. Jego run uważam za definicję drużyny. Cieszę się, że serial inspiruje się historią Morrisona. Będąc fanem Morrisonowych dziwaków, nie mogłem przejść obojętnie koło „Flex Mentallo. Człowiek Mięśniowej Tajemnicy”. Z czym się go je?

Poliwersum zagrożone. Wszechświat może zginąć śmiercią… no powiedzmy naturalną. Apokalipsa spowodowana jest zniknięciem starych superbohaterów. Nadzieja we Flex Mentallo, który musi ich odnaleźć. Prawda nie jest taka oczywista jak mogłoby się zdawać. Ale do tego dojdzie już główny bohater pokręconej historii.

Nie spodziewałem się takiej narracji. Liczyłem, znając klimat „Doom Patrol” Morrisona, że będzie to kolejna przekombinowana, dziwna historia, od której będzie biło pozytywną energią, mogą przy niej wyłączyć się i odprężyć. Było zupełnie inaczej. Mowa o detektywistycznej historii, mrocznej, wręcz ponurej. Nie spodziewałem się tu tego, co więcej, nie pasował mi Mentallo do takiej koncepcji. Jednak wyszło… dobrze! Mentallo sprawdza się w roli detektywa, musi główkować zamiast załatwiać wszystko za pomocą prężenia mięśni. Komiks jest dowodem na to, że nawet tak abstrakcyjna postać jak kulturysta, może reprezentować sobą pewne wartości.

Historia wpisuje się w charakter „Doom Patrol”. Jest dziwnie, specyficznie, oderwanie od rzeczywistości. Nie jest to pozycja, przy której można pozwolić sobie na chwilę nie uwagi. Wbrew pozorom komiks jest trudny w odbiorze. Trzeba się na nim porządnie skupić. Strona lub dwie nie uwagi będą Was kosztować nie ogarnięciem wszystkiego. Ciężko pojąć wszystko będąc skupionym, co dopiero rozproszonym. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Myślami byłem gdzie indziej w trakcie czytania, no i musiałem raz jeszcze oddać się lekturze, żeby zrozumieć całość. Nie płakałem z tego powodu. Komiks jest bardzo krótki – raptem 4 numery liczące łącznie około 130 stron. Całość do przeczytania maksymalnie w godzinę.

Rysunki Quitely’ego są ok. Pasowały do ponurego klimatu komiksu. Momentami miałem problemy, ponieważ Frank przesadzał z proporcjami Flexa. Są kadry, na których główny bohater posturą dorównuje Hulkowi. Mięśnie mięśniami, ale takie proporcje były przerysowane, nawet jak na Flexa.

„Flex Mentallo. Człowiek Mięśniowej Tajemnicy” pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałem się tego typu historii z Mentallo. Było ciekawie i ambitnie. Ponury charakter dodał powagi sytuacji, poważniej traktując głównego bohatera. Tylko nie siadajcie do komiksu zmęczeniu lub rozproszeni. Grozi to nie skumaniem historii.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.