Galeria artystów: Tim Sale

Zaczęłam pisać ten artykuł w pierwszej połowie czerwca tego roku. Potem dokument przeleżał w
notatkach na moim telefonie, bo wieczór 16 czerwca był dla mnie niczym cios w żebra. W życiu się nie
spodziewałam, że mój artykuł na temat Tima Sale’a będzie nie tylko malutkim wzdychaniem fana, ale też kondolencjami po śmierci artysty.

Wiem, że zabrzmi to dramatycznie – wszak absolutnie nie zaliczam się do grona bliskich Sale’a. Nigdy go
nie spotkałam na żywo i już nigdy nie będzie mi dane, by to zmienić. Jestem człowiekiem, który do
śmierci podchodzi logicznie i traktuję to jako część naturalnego cyklu, wokół którego toczy się nasz
świat. Jednak nagła śmierć idola jest szokiem, którego logika nie jest w stanie utrzymać. Na tym smutnym wstępie chciałabym zakończyć temat śmierci artysty – artykuł powstał, żeby przybliżyć
czytelnikom postać Tima Sale’a oraz jego dorobek artystyczny, swego rodzaju pomnik, który twórca
zbudował przez całe swoje życie, a który na zawsze zostanie między nami, zapisany w historii komiksu.
Tim Sale, a właściwie Timothy Roger Sale, urodził się 1 maja 1956 roku w mieście Ithaca w stanie Nowy
Jork. Przed rozpoczęciem nauki na nowojorskiej School of Visual Arts uczył się dwa lata na University of
Washington. Brał również udział w warsztatach organizowanych przez artystę Johna Buscemę. Sale
rozpoczął pracę jako ilustrator w 1983 roku pracując przy „MythAdventures” oraz „Thieves’ World”.
Punktem zwrotnym w jego karierze była współpraca ze scenarzystą Jephem Loebem. Duet stworzył
wiele komiksów zarówno dla DC, jak i Marvela, między innymi kultowy klasyk komiksów z Batmanem –
„Długie Halloween”. Moim zdaniem jednak równie wartym uwagi jest sequel – „Batman: Mroczne
Zwycięstwo”. Dodatkowo ciekawą pozycją jest „Catwoman: Rzymskie Wakacje”.

Zanim jednak zabierzecie się za lekturę powyższych pozycji, polecam zapoznanie się z trzema krótkimi
historiami, które były debiutem duetu Loeb & Sale: „Batman: Legends of the Dark Knight Halloween
Special #1”, „Batman: Madness” oraz „Batman: Ghosts”. Wszystkie trzy historie zostały wydane zbiorczo
pod nazwą „Batman: Nawiedzony Rycerz”. Bez tych trzech one-shotów, nie dostalibyśmy „Długiego
Halloween”, które do dzisiaj inspiruje kolejne historie z Nietoperzem w roli głównej, między innymi film
„The Batman” w reżyserii Matta Reevesa.

Wiem, że z dostępnością części tytułów w języku polskim może być problem, osobiście czytam wszystko
po angielsku i, szczerze mówiąc, niezbyt się orientuję, co i kiedy (i czy w ogóle) było wydane w Polsce
(wszystkie wspomniane tu komiksy zostały opublikowane w Polsce w postaci wydań zbiorczych przez
wydawnictwa: Egmont Polska, Mucha Comics i Eaglemoss Polska, a 2 z 3 historii „Batmana:
Nawiedzonego Rycerza” dostarczył nam nawet TM-Semic – przyp. (MK)).

Temat fenomenu „Batmana: Długiego Halloween” pozwolę sobie zostawić na inną okazję. W serii „Galerii Artystów” chcę skupić się wokół oprawy wizualnej komiksu. Styl rysunkowy Sale’a zdecydowanie
wyróżnia się wśród innych już na pierwszy rzut oka. I to również odrzuca wielu czytelników
przyzwyczajonych do bardziej realistycznej ilustracji. Iiiiii to również przyciągnęło mnie niczym magnes,
gdy zaczynałam swoją przygodę z komiksem. Zaryzykuję stwierdzenie, że rysunki Tima Sale’a można
kochać albo nienawidzić. Nie da się przejść koło nich obojętnie.

Zacznijmy od okładek, które jak na komiksowy standard są dość minimalistyczne. Na wielu przeważa
płaski kolor, którzy pozwala odbiorcy skupić się na czarnej kresce artysty, a ta wydaje się spontaniczna i
jednocześnie starannie przemyślana. Podczas, gdy inni artyści przyzwyczaili nas do bardzo detalicznego
cieniowania oraz niemal realistycznej stylistyki, Sale funduje czytelnikowi artystyczny koktajl. Z jednej
strony dostajemy bardziej „naturalne” postacie, które próbują się trzymać anatomicznych proporcji i
haltują stylizację spod ręki rysownika, ale tuż za zakrętem pociąg odczuć estetycznych wyrzuca przyjęty
w sztuce kanon przez okno i wjeżdża pełną parą w dolinę pełną groteski. Pokuszę się o stwierdzenie, że
ogólnie rysunki w wykonaniu Sale’a to jedna wielka parada kontrastów – mocne czarne cienie wręcz
połykają smukły kontur; detaliczna architektura otula jednowymiarowe postaci. Wszystko to nadaje
niepowtarzalny klimat przywołujący na myśl kino noir. Moim zdaniem doskonałym przykładem gry
stylizacji, jaką stosuje artysta, są dramatis personae komiksu – z jednej strony bardziej realistyczne
postaci Jima Gordona czy Gildy Dent – z drugiej Joker z zestawem dziesiątek wydłużonych zębów,
nieproporcjonalnie ogromny Solomon Grundy czy nienaturalnie kościsty Strach na Wróble, który jeszcze nigdy tak nie przypominał kukły, od której nosi swój alias. Niemalże daje to odczucie, że im bardziej zwyrodniały jest bohater historii, tym bardziej wykrzywia się zwierciadło jego wizerunku.

Jako podsumowanie zaryzykuję stwierdzenie – „Batman: Długie Halloween” nie byłoby tak efektowne
bez rysunków Tima Sale’a. Może mówię to jako ogromna fanka jego twórczości, wszak od prawie
zawsze był dla mnie inspiracją w mojej artystycznej karierze, ale nawet najlepszy scenariusz nie obroni
się bez należytej oprawy estetycznej. Team Loeb & Sale wykreował wyjątkowe uniwersum. I życzę DC
więcej takich duetów w przyszłości.

Korekta tekstu: Marek Kamiński