Batman 8/92 z TM-Semic

Wyjątkowo nie niedziela, ale retro musi być! Na stole „Batman” z TM-Semic, który ukazał się jako nr 8 w 1992 roku. Pozycja dorwana z drugiej ręki za parę złotych, niestety cena = jakość. Stan co najwyżej dopuszczalny. Potarte boki i okładka, środkiem można się wachlować. Cóż, do domowej kolekcji i tak się nada.

Batman 8/92 zaczyna się od „Powrót Elektroegzekutora”. Batman mógłby na moment odsapnąć od patrolowania Gotham, ponieważ zza grobu powrócił nicpoń wymierzający sprawiedliwość. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jego podejście nie poszerzało ilości nekrologów w gazecie lokalnej. Batman musi dorwać Elektroegzekutora nim pośle do grobu większą liczbę chętnych niż miejsc na lokalnym cmentarzu. Komiks wyładowany nieźle narysowaną akcją, niestety nieco kulejący pod kątem fabularnym z racji kilku nie wyjaśnionych kwestii m.in. przedstawienie łotra, uwidocznienia jego motywacji czy metod przywrócenia go do życia. Niesmak pozostawia finał historii nie będący domkniętą walką, a polem do otwartej interpretacji.

Lepiej pod tym kątem wypada druga historia „Serca”. Pełna historia bez niedopowiedzeń. Albatoir prowadzi rytuał, którym chce przebudzić naszyjnik o niesłychanej mocy wierząc legendą. Rytuał wymagający uśmiercenia sporej liczby konkretnych zwierząt, na końcu ludzi. Ofiary zwierzęce ponosi bez problemu, co zwraca uwagę Nietoperza. Ciekawa historia wprowadzająca elementy śledztwa, wątek rytualności jest urozmaiceniem od klasycznego łotrzenia. Choć przeciwnik jest na zerowym poziomie wyzwania dla głównego bohatera, nie traci on w oczach otoczką fabularną, która przypomniała nam, że taki Pingwin to nie tylko gangster, ale i ekolog.