Green Lantern #1

Latarnie wracają z nową serią czyli „Green Lantern #1” (streszczenie spoilerowe + wrażenia).

Streszczenie komiksu:

Główna historia o Halu Jordonie składa się z dwóch płaszczyzn czasowych. W teraźniejszej Hal próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Skierował się o pomoc do Carol prosząc ją o starą robotę. Carol dała mu szansę, które zaprzepaścił podczas pierwszej symulacji pilotażowej. Hal puścił się ekscytacji i rozbił samolot. Zachowanie Jordana zniechęciło Carol do zatrudnienia go.

W międzyczasie obserwujemy starsze wydarzenia dziejące się miesiąc wcześniej. Hal powraca do Central City w blasku i chwale (dosłownie). Społeczeństwo cieszy się z powrotu ich zielonego obrońcy. Hal rozbija się kamperem, ale musi interweniować, kiedy w mieści buszuje Steel Fury. Nietypowy przeciwnik, ponieważ w trakcie walki okazuje się, że korzysta ze zbroi Manhuntera.

Druga, dodatkowa historia skupia się na Johnie Stewarcie. John wraca do matki, rodzinnych stron, gdzie chce tymczasowo wieść sielskie życie. Nie będzie mu to dane, ponieważ w innym uniwersum i czasie uwalnia się Revenant Queen. Jej pojawienie się zwiastuje mnóstwo śmierci, a królowa obiera za cel Stewarta.

Wrażenia z komiksu:

Podobał mi się spokój otwierającego zeszytu. Obydwie historie przyjmują bardzo obyczajowy ton pokazująca, że nasi bohaterowie przeszli w ostatnich miesiącach wiele i chcą ułożyć sobie życie na nowo (staro) wracając do korzeni. Pałętanie się Jordana przypomina mi okres jego podróży z Green Arrowem, natomiast sielanka Stewarta ma wydźwięk wojskowego wracającego do domu po miesiącach/latach misji. Pod tym kątem byłem zadowolony, ponieważ Adams i Johnson czują klimat, postacie, wiedzą jak przekazać nam emocje.

Obydwie historie wprowadziły elementy zagrożenia. Na ten moment nie jestem w stanie odnieść się do nich inaczej niż „ok, są, to tyle”. Nie były to elementy potrzebne na #1, ale zobaczymy jak wyjdzie. Wierzę w zdolności obydwu twórców, dali odpowiednie popisy w „The Flash” i „Action Comics”, żeby dać im kredyt zaufania.