Sandman tom 9. Panie Łaskawe

Panie Łaskawe” są ostatnim etapem przygód Morfeusza, władcy Krainy Snów. Morfeusz musi wziąć odpowiedzialność za zbrodnię z poprzedniego albumu. Dużą rolę odegra Hippoltya napędzana żądzą zemsty.

Jest to wyjątkowy komiks, który na długo zostanie w mojej pamięci. Gaiman z rozmachem zamyka pewien etap. Nie boi się wplatać wątków z poprzednich tomów do głównej historii. Co chwilę sięga po postacie, które Morfeusz spotkał na swojej drodze. Najwięcej odniesień pojawia się do dwóch pierwszych tomów. Nie bez powodów mówi się o finalizacji wątków z tamtego okresu. Na szczęście wszystko spina się w sensowną całość, nawet na moment nie byłem zdezorientowany lub przytłoczony ilością rzeczy i postaci. Choć finał jest z góry przesądzony to emocji nie brakuje.

Nie można zapomnieć o Hippolytcie. Kobieca zemsta napędza zły bieg wydarzeń. Jej wątek jest bardzo emocjonujący. Podobało mi się podkreślenie jej niezależności i silnego charakteru. Dopiero teraz spojrzałem na Hippolyte jak na pełnowartościową postać, a jej podróż pięknie ujawniała nowe skrawki Śnienia – nawet na tym etapie Gaiman rozszerza świat, coś pięknego. Wprowadzanie nowych elementów powodowało, że nie czułem nadciągającego finału. Cały czas miałem wrażenie, że jeszcze wiele przede mną. Czy tak rzeczywiście było na ostatnich planszach? Na pewno nie byłem rozczarowany.

Gaiman z rozmachem podszedł do „Panie Łaskawe”. Jednym komiksem podomykał najważniejsze wątki z całej serii, umiejętnie tworząc perspektywy na przyszłość. Był to niesamowicie spędzony czas, kiedy przechodziłem od radości po smutek. Musicie sami tego doświadczyć.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu recenzenckiego. Wydawnictwo nie miało wpływu na moją opinię i recenzję.