Pierwsze wrażenia z „Suicide Squad. Kill the Justice League”

Dwie godziny grania za mną. Podoba mi się „Suicide Squad. Kill the Justice League” do tego momentu.

Ładna grafika, dobra optymalizacja, satysfakcjonujący gameplay uwzględniający efekciarskie wymiany ognia i dynamiczne poruszanie się po mapie (ale muszę lepiej opanować pada, nadal lamię i kombosy nie wchodzą jakbym chciał). Historia fajnie rozkręca się, postacie są charyzmatyczne z fajnymi dialogami i momentami między nimi (sporo czarnego humoru, lubię to!).

Odczuwam trochę monotonii, ale nie narzekam, bo mam frajdę z grania każdym bohaterem i sporo satysfakcji ze zbiorowych walk, podczas których dużo się dzieje. Ciągle dochodzą nowe bronie czy mechaniki rozbudowujące rozgrywkę (np. drzewka umiejętności wpływające na walkę czy poruszanie się), co tylko zachęca do eksperymentowania i szukania własnego stylu (uroki systemów RPG). Kilka małych bugów złapałem, bardziej bawiły mnie niż wkurzały (brak postaci podczas podglądu animacji wykończenia lub tekstura makiety zawieszona w powietrzu po jej zniszczeniu). Wyjątkiem był jeden bugu – moja postać bez powodu wybuchała i ginęła kilka razy pod rząd po wyjściu z menu postaci. Nie wiem o co chodziło, ale samo naprawiło się po 3/4 śmierciach.

Jest to zupełnie inna gra, niż seria Batmanów Arkham. Dobrze? Źle? Nie mam pojęcia, na pewno nie przeszkadza mi to i nie mam zamiaru oceniać nowej gry Rocksteady przez pryzmat poprzednich. Uważam, że w swojej formule jest to całkiem dobrze zrobiona gra i mam sporo frajdy z grania lub szukania nawiązań komiksowych (od czaderskich skinów po plakaty porozwieszane po Metropolis), ale wybuchu euforii nie doświadczam. Nie rozumiem fali hejtu spływający na grę i studio. Rozczarowanie, bo nie jest to samo co wcześniej? Na pewno nie ze strony grających, ci chwalą sobie grę, co można zweryfikować po m.in. Steam czy PlayStation Store.

W pierwszych godzinach gry są odniesienia do poprzednich odsłon „Arkham”. Tłumaczą one kwestie, które zastanawiały graczy przed premierą. O nich napisze w jutrzejszym poście, teraz wracam do chaosu w Metropolis!

Grę otrzymałem od Cenega. Wydawca nie miał wpływu na moją opinię i post.