Action Comics. Arena

Superman gladiatorem? Szalony pomysł, który jest świetnie napisany, a koncepcja ma ogromny wpływ na kontinuum DC. Historia jest zrealizowana w duchu lat 90., ale czegoś zabrakło mi, aby dał porwać się temu szaleństwu.

Ekipa Supermana dąży do wyzwolenia Warworld spod panowania despotycznego Mongula. Jednak nie przewidzieli, że przeciwnik przygotował się na ich nadejście. Zostają pojmani i zmuszeni do niewoli. Rozpoczyna się ich batalia o wolność i przetrwanie!

Action Comics. Arena” to opowieść przywodząca na myśl znanego Spartacusa. Już od pierwszych stron komiks urzeka dynamiczną akcją i przemyślanie zbudowanym antagonistą (solidne tło Mongula podbudowane poprzednimi rozdziałami), który wyraźnie dominuje nad przeciwnikiem (przemyślane warunki planety, aby sprowadzić Supermana do ludzkiego, kruchego poziomu). Fabuła oferuje bogatą gamę postaci, którym poświęca odpowiednio wyważony czas, nie ograniczając się wyłącznie do głównego bohatera (np. każda członek Authority posiada własny wątek) – rozwiązanie nie tylko przybliża losy postaci, ale ujawnia nowe zakamarki Warworld, co dopełnia historię. Narracja jest pełna emocji, z uwagi na wiernie przedstawione aspekty życia gladiatorów: od brutalnych i nierównych pojedynków po interpretację symbolu nadziei poprzez niewolnicze historie czy manipulacyjne propagandy. Scenarzysta nie korzysta ze znanych schematów, a motyw nadziei odgrywa kluczową rolę, sprawnie napędzając historię i motywacje buntowników np. wierzenia mieszkańców Warworld wpływają na determinację ziemskich bohaterów.

Choć historia w pewnym sensie mnie zainteresowała, nie zdołała całkowicie mnie pochłonąć. Jednym z powodów jest brak intensywności w kluczowych momentach czy brak motywów przetrwania i bratobójczych walk na arenie, co dałoby historii pazura. Podział czasu pomiędzy wielu bohaterów skutkował również pewnymi przerwami w ciągłości opowieści np. w jednej scenie bohater znajduje się w krytycznym stanie, by chwilę później wydawać się całkowicie zdrowym, co dawało poczucie luk fabularnych i przeskakiwanie między wątkami (na szczęście nie było tego wiele).

Komiks przedstawiony jest w dwóch stylach graficznych: od dopracowanych, żywych ilustracji typowych dla współczesnych komiksów o superbohaterach, do bardziej realistycznych obrazów z przytłumioną paletą barw. Obie techniki ilustracji przypadły mi do gustu (choć nie były spójne, czego szukam w komiksach), ale szczególnie urzekły mnie te drugie, które świetnie oddają surowy i brutalny klimat opowieści gladiatorskiej. Jedno mnie zastanawia… czemu Superman nosił w komiksie inny kostium niż ten pokazany na okładkach? Ten z okładki jest zbyt genialny, aby nie być wykorzystanym w samej fabule…

Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na opinię i tekst.