Gotham City Sirens (Opinia)
„Gotham City Sirens”? Nienajgorszy, niezobowiązujący średniak
„Gotham City Sirens” to krótka miniseria, w której drużyna tytułowych bohaterek (Poison Ivy, Harley Quinn i Catwoman) staje przeciwko Punchline wykorzystującej pragnienia internautów i milionerów do zbudowania swojej pozycji w Gotham. Seria koncentruje się na konkretnej, dynamicznej (i zamkniętej) fabule bez znaczącego wpływu na świat DC, szybko przechodząc do sedna akcji. Walki i dialogi są zwięzłe, momentami mocne (momentami nudne), a przekombinowane zwroty akcji ratuje sprytne wykorzystanie umiejętności postaci (np. zastosowanie zdolności Ivy w finale w kontekście do runu Willow w „Poison Ivy”).
Mocnym punktem historii jest przedstawienie Punchline jako samodzielnej, pełnoprawnej przestępczyni, odcinającej się od Jokera i wykorzystującej współczesne trendy (co działa pamiętajac losy bohaterki po „Wojna Jokera”). Scenarzystka zręcznie wprowadza elementy ciemnych stron internetu, tworząc kontrowersje pasujące do charakteru Punchline i czyniące historię ostrzejszą. Udało się także ciekawie wpleść postać White Rabbit, która nie tylko ma sens w kontekście fabuły, ale także rozwija swój charakter np. prezentując atuty i rozwijając je.
Rysunki w komiksie prezentują nierówny poziom – od dopracowanej kreski Lolli’ego po przerysowane, wręcz karykaturalne twarze w wykonaniu Hillyarda (momentami Harley wygląda jak Joker). Scenarzystka skupiła się bardziej na akcji i rozwoju Punchline niż na chemii między głównymi bohaterkami, przez co bohaterki (i ich relacje) wypadają blado (wyłącznie zapamiętałem niepotrzebne całusy Harley i Ivy). Kowbojska stylizacja nie ma sensownego uzasadnienia w komiksie (bo tak?).


