Multiversus. Collision Detected #4 (Opinia)
Świetne okładki, fajna zabawa, przeciętny crossover, czyli 4. rozdział „Multiversus. Collision Detected” za nami!
Wrażenia z komiksu
Zbliżamy się powoli do finału szalonego crossoveru „Multiversus: Collision Detected”. Czwarty numer dostarcza tego, czego podziewałem się po crossoverze od początku, choć całość jest dość nierówna i trudno w pełni ją docenić…
Z jednej strony jest więcej interakcji między superbohaterami DC, a postaciami z innych światów – dialogi prowadzą do kilku zabawnych momentów jak „błysk przebiegłości” Bugsa, kilku niespodzianek jak pościg Jokera za zielonym reniferem, twórcy w szalony sposób bawią się konwencją o czym świadczy udział wszystkim postaci po moście w Gotham.
Z drugiej strony fabuła jest mocno naciągana w tym miejscu i trochę o niczym na rzecz akcji… W trzecim zeszycie mieliśmy już zakończenie, które mogło spokojnie zamknąć całą historię. Jednak wydłużenie crossoveru o akcję z Jokerem, który sam nie do końca wie, o co mu chodzi, sprawia wrażenie taniego pretekstu, by dodać więcej akcji, wybuchów i pociągnąć serię. A czy do głośnego pościgu naprawdę potrzebowaliśmy aż tylu postaci? Cóż, odpowiedź raczej brzmi: nie.
Streszczenie komiksu
Harley i Ivy zajmują się obcym reniferem, ale ich spokojne chwile przerywa Joker z bazuką. Tak rozpoczyna się szalony pościg, w którym wszyscy superbohaterowie biorą udział, by schwytać renifera i zakończyć „gościnę” postaci z innych uniwersów. Tymczasem Królik Bugs wciąga do akcji pozostałe kreskówkowe postacie, co dodaje jeszcze więcej chaosu.