Titans #17 (Opinia, streszczenie)
Nie jestem do końca przekonany, co do kierunku serii „Titans” Johna Laymana i Pete’a Woodsa!
Wrażenia z komiksu
Pierwszy zeszyt nowego runu (16. według właściwej numeracji) zrobił na mnie pozytywne wrażenie dzięki przemyślanemu przedstawieniu postaci, ich wzajemnych relacji oraz obiecujących zapowiedzi zmian i wprowadzeniu Clock Kinga na nowym poziomie mocy. Niestety, kontynuacja historii mnie rozczarowała, gdyż te początkowe atuty zaczęły się rozmywać.
Fabuła pędzi na złamanie karku, wszelkie niebezpieczeństwa są rozwiązywane szybciej, niż zdążą się na dobre rozwinąć – Clock King został potraktowany jako zapychacz: twórcy musnęli źródło zmiany w jego życiu (co dało więcej pytań niż odpowiedzi), cel i motywacje pozostają niewyjaśnione (nawet nikogo to nie interesuje). Do tego, pomimo dużej mocy przeciwnika, pokonany zostaje pod naporem mocy przyjaźni, co jest leniwe i niewiarygodne. Poziom realizacji przypomina o komiksowym prequelu „Suicide Squad. Kill the Justice League” od tych twórców…
Na końcu 17. rozdziału twórcy zapowiadają PEWNEGO GOŚCIA. Z jednej strony jego obecność wzbudza nadzieję na niebezpieczny i gęsty zwrot akcji, jednak z drugiej strony wydaje się, że jest to zbyt szybkie koło ratunkowe niczym boomerang, na które jest zdecydowanie za wcześnie mając na uwadze poprzednie losy TEJ POSTACI. Może się mylę i nie będzie tak źle?
Streszczenie komiksu
Clock King pokonuje wszystkich Tytanów i podłącza ich do urządzeń, które mają odkryć ich sekrety i zmienić wspomnienia. Jednak Tytani stawiają opór i odkrywają sekrety swojego przeciwnika. Donna Troy oferuje mu pomoc w leczeniu, ale Clock King odrzuca jej propozycję. W finale łotr samotnie pije drinka w barze, aż niespodziewanie pojawia się Deathstroke z ofertą współpracy.