JSA. Złota Era

JSA jest moją ulubioną drużyną w świecie DC. Sięgam po każdy komiks z nimi i wciągam go na raz. Wyjątkiem jest „JSA. Złota Era„, którego czytanie dłużyło mi się. Dlaczego? O tym za chwilę.

Akcja „Złota Era” ulokowana jest po zakończeniu II Wojny Światowej. Świat mierzy się z następstwami wyniszczającej wojny, a tytułowa ekipa przechodzi na emeryturę. Każdy z superbohaterów radzi sobie jak może. Jednakże ambicja jednego z superbohaterów mierzy znacznie wyżej. Marzy mu się władza. Wchodzi w politykę próbując zebrać dodatkowe głosy dzięki superbohaterszczyźnie. Tylko czy jego zamiary są nieskazitelnie czyste?

Bardzo podoba mi się klimat komiksu. Autor poświęcił dużo czasu, żeby pokazać świat powojenny. Pojawiają się reakcje społeczeństwa, emisje radiowe dopowiadające nowe fakty. Nie zabrakło odniesień do popularnych wydarzeń z historii, które odpowiednio dostosowano z udziałem superbohaterów. Każdy z członków JSA szuka własnej drogi i są one wyraźnie zaakcentowane, zupełnie różne od siebie. Jako całość jest to klimatyczny obraz, który zbliżono do realizmu. Wrażenia podkreślają kadry przypominające filmowe ujęcia, bohaterowie używający zwykłych ubrań zamiast jaskrawych kostiumów czy kolorystyka o ciemniejszych barwach (niekiedy brudnych).

Doceniam, że twórcy bawili się znanymi nam motywami. Wyszła z tego kreatywna, unikalna wizja wprowadzająca ziarno nieprzewidywalności np. Robotman jest mroczniejszą, poważniejszą wersją członka „Doom Patrol”, którego motywy są niejasne. Decyzje Robotmana potrafiły mnie zaskoczyć w kluczowych momentach, a to raptem jedna z kilku zabaw twórców.

Historia skupia się na intrydze politycznej, gdzie dużą rolę w opowiadaniu odgrywa narrator zalewający ścianami tekstu. Jest mało dynamiki w narracji, jeszcze mniej akcji i to właśnie te czynniki wpłynęły na moje tempo czytania. Historia nie wciągnęła mnie, nie wywarła emocji, przez pewną część nie miałem pojęcia o to jest i gdzie zmierzamy. Kolejne ściany tekstu męczyły mnie na tyle, że musiałem zrobić kilka przerw w dość krótkim komiksie (nie liczy nawet 200 stron). Niewykluczone, że historię odebrałbym znacznie lepiej siadając do niej wypoczęty lub z lepszym nastrojem. W przyszłości dam komiksowi jeszcze jedną szansę.

„Złota Era” jest klimatycznym komiksem, w którym twórcy wykorzystali popularne motywy do stworzenia kreatywnej wizji upodobnionej do naszej rzeczywistości. Niestety oryginalny koncept wymęczył mnie, żebym miał uznać komiks za przyjemny. Wrócę do niego za jakiś czas, żeby upewnić się w moim zastrzeżeniach. Na dziś nie mogę powiedzieć, żeby był w 100% skierowany do mnie.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na recenzję i moje wrażenia.