Nightwing #117

„Nightwing” Taylora dobiegnie końca w przyszłym miesiącu. Finałowa historia jest niezła, choć mam zastrzeżenia do rozdziału z zeszłego tygodnia.

Wrażenia z komiksu

„Nightwing #117” jest kluczowych komiksem, przygotowując do ostatecznej rozgrywki między Nightwingiem a Heartlessem. Komiks pogłębia wątek „choroby” Graysona, przedstawia Batmana w nowej roli i dobrze balansuje między akcją a analizą postaci, w tym retrospekcjami i interesującymi dialogami między Nightwingiem a Deadmanem. W szczególności Deadman zaskakuje swoją nową rolą, podobnie jak Batman.

Ale komiks nie dał mi pełnej satysfakcji, nie wystarczająco dobrze przygotowując grunt pod finałową akcję. Spora część historii dzieje się w klasztorze, gdzie Grayson mierzy się z duchami przeszłości. Mimo emocjonalnej wagi oraz nieoczywistej relacji z Deadmanem, historia wydaje się zbędna ze względu na sposób wywnioskowania przez Nightwinga pewnych kwestii – równie dobrze mógłby to zrobić w domu (rola Batmana tylko mnie utwierdza). Tempo wydarzeń jest dość szybkie, a w natłoku akcji brakuje obecności Heartlessa, co sprawia, że wymagana napięcie ulatuje. Uważam, że historia zyskałaby na wolniejszym tempie i mogłaby zostać wydłużona o dwa rozdziały, aby lepiej zbudować napięcie wokół zbliżającej się konfrontacji, poświęcić więcej uwagi Batmanowi w roli Nightwinga, a także nadać większego sensu wydarzeniom w górach.

Streszczenie komiksu

Nightwing zmaga się ze swoimi lękami, wspierany przez Deadmana, który czasem przejmuje kontrolę nad jego ciałem, a innym razem pozwala Graysonowi działać samodzielnie. Podczas kąpieli Grayson dochodzi do wniosku, że Heartless zatruł go podczas przyjęcia, co natychmiast zgłasza Barbarze. Oracle przekazuje tę informację Batmanowi, który już jest na tropie. Nightwing wraca do domu, ale lęk przed wysokością utrudnia mu wspinaczkę. Ostatecznie przezwycięża strach, choć spędza cały dzień na klifie. Po powrocie do Blüdhaven ratuje swoją siostrę przed Zucco, rozliczając się z nim raz na zawsze.