Batman/Superman: World’s Finest. Dziwny przybysz. Tom 2 (Opinia)

Batman/Superman: World’s Finest. Dziwny przybysz. Tom 2„? Jeszcze więcej emocji i porywających przygód!

Drugi tom serii „Batman/Superman: World’s Finest” skupia się na podopiecznych tytułowych bohaterów – młodym Robinie, który zaginął w strumieniach czasu, oraz Dawidzie, nowym pomocniku Supermana, którego rola może mieć większe znaczenie dla całego uniwersum DC.

Mark Waid i Dan Mora w ciekawy sposób podeszli do dobrze znanych motywów, oferując czytelnikom ich odświeżoną wersję. Historia Dawida nie jest szczególnie odkrywcza – wręcz przeciwnie, fani Supermana znajdą tu wiele znajomych schematów i przewidywalnych elementów. Mimo to twórcy nadali jej dramatycznego tonu, wprowadzając moralnie niejednoznaczne sytuacje i pozwalając czytelnikom spojrzeć na wydarzenia z perspektywy różnych bohaterów.

Najbardziej poruszyła mnie tragiczna strona tej opowieści – niektóre sytuacje, choć proste w założeniu, nabierają zupełnie nowego wymiaru, kiedy spojrzymy na nie oczami chłopca, który stracił dosłownie wszystko. Waid prowadzi narrację z wyczuciem, pozwalając każdej postaci podejść do problemu na swój sposób. Batman widzi jedno rozwiązanie, Superman zupełnie inne, a ich podejście konfrontowane jest z osobistymi emocjami i dylematami moralnymi. To dojrzale napisany konflikt, który nie ma jednej, oczywistej odpowiedzi.

W tej historii pojawia się spora liczba bohaterów, ale żaden z nich nie jest tylko tłem. Każda postać wnosi coś do fabuły – czy to poprzez urozmaicenie scen walki, czy też dodanie nowej perspektywy na dane wydarzenia. Dzięki temu bohaterowie mają więcej przestrzeni na analizę swoich motywacji i konsekwencji, jakie ich działania mogą mieć dla Dawida. Właśnie ten aspekt – rozważanie, jakie decyzje podjąć względem chłopca i jakie mogą być ich długofalowe skutki – sprawił, że historia nabiera większej głębi.

Nie wszystko w tym tomie przypadło mi do gustu. Wątek Robina, który miał potencjał na poważne wyzwanie dla bohaterów, został rozwiązany zbyt szybko i w dość banalny sposób. Finał poprzedniego tomu sugerował, że jego zaginięcie będzie kluczową częścią fabuły, ale tutaj postacie załatwiają sprawę w kilkunastu stronach, opierając się na nieco naciąganych argumentach.

Nie byłem też przekonany do antagonistów. O ile nowa postać wprowadzona do historii miała sensowną motywację i była dobrze napisana, to jej sojusznik wydawał się dodany na siłę. Nie pasował do wartości i metod działania głównego złoczyńcy, a jego obecność sprawiała wrażenie sztucznego zagrania mającego tylko podbić dramaturgię. Tymczasem jeden dobrze napisany antagonista w zupełności by wystarczył.

Dan Mora ponownie pokazuje, dlaczego jest jednym z najlepszych rysowników komiksów superbohaterskich. Jego prace są dynamiczne, pełne energii i idealnie oddają emocje bohaterów. Artysta mistrzowsko operuje proporcjami postaci i tworzy efektowne kadry, które nie tylko podkreślają atrakcyjność scen, ale też świetnie prowadzą wzrok czytelnika. Kolorystka również odgrywa tu ogromną rolę – jej dobór kolorów sprawia, że każda plansza wygląda oszałamiająco. Świetnie dopasowane odcienie dodają scenom głębi i budują klimat, sprawiając, że ilustracje Mory prezentują się jeszcze lepiej.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.